Listopad obfitował w premiery.
To zdanie jest dość znamienne, bo przełożyło się na liczbę kupionych książek. Dobrze, że trafiłam na dużą promocję, bo mogłoby być różnie z moimi finansami.
Część ksiażek (te z empika) kupiłam za doładowanie eKarty, co kosztowało mnie milionpińcet wypełnionych ankiet. Ale się opłacało. Cztery książki kosztowały mnie tylko poświecony na zaznaczanie odpowiedzi czas.
W listopadzie najwiecej kupiłam fantastyki, trochę starszych książek, które dopiero teraz przez kompletny przypadek trafiły mi w łapy.
Prócz tego dostałam jedną książkę od wydawnictwa do zrecenzowania (Portret rodzinny) i muszę przyznać, że była to mocna i poruszająca lektura.
Niektóre z książek kupionych w listopadzie już przeczytałam, m.in Bramy Światłości 3. Czekałam na tą książkę rok, a przeczytałam w dwa dni.
I jak tu żyć, skoro to ostatni tom serii?
Pod względem czytelniczym listopad był przeciętnym miesiącem, łącznie przeczytałam 11 książek, z których większość podobała mi się bardzo, a np. Kroniki Belorskie skradły moje serce na zawsze.
Świetna okazała się również Guerra Melissy Darwood. W sumie pozytywnie się poskładało, bo nie trafiłam na słabszą książkę.
W kolejce na bloga czekają jeszcze trzy zaległe recenzje książek przeczytanych w listopadzie. Będę je wrzucała już niedługo.
W międzyczasie planuję jeszcze mikołajkowy konkurs, więc zachęcam do śledzenia strony bloga na FB.
A ja byłam silna i nie kupiłam nic. Postanowiłam sobie, że będę zmniejszała stos wstydu :)
OdpowiedzUsuńOooo jestem pełna podziwu :) Mój stos wstydu ma już prawie 500 szt. a ja nadal kupuję.
UsuńPewnie Japońscy naukowcy mają już nazwę na takie niepowstrzymane kupowanie ksiażek, a Amerykańscy naukowcy pewnie odkryli, że to choroba :D
500 szt!? Gdzie to trzymasz?
OdpowiedzUsuńGdzie się da :D Mam 11 regałów, ale miejsce mi się już kończy.
UsuńWow :) Pogratulować takiej kolekcji.
Usuń