środa, 27 kwietnia 2016

"Raven" Sylvain Reynard


Sylvain Reynard zasłynęła/zasłynął trylogią „Piekło Gabriela”. Jest to opowieść o niełatwej miłości pomiędzy profesorem Emmersonem a jego studentką z pewną dawką erotyzmu, a wszystko na tle miłości do sztuki i Dantego.
Co do samej autorki/autora, to jest to dość tajemnicza persona – nie wiadomo nawet czy to kobieta czy mężczyzna.
Aby łatwiej było mi napisać opinię o innej książce tegoż autora/autorki – zakładam, że to kobieta.


Raven – bo o tej książce chcę opowiedzieć, to opowieść, która rozgrywa się we Florencji. 
Jej główną bohaterką jest Raven Wood , niepełnosprawna kobieta,  zajmująca się renowacją starych obrazów w galerii Uffizi.
Zbieg okoliczności sprawia, że zostaje napadnięta i pobita. Napastnicy próbują ją również zgwałcić, co udaremnia tajemniczy mężczyzna, ratując tym samym kobiecie życie.

Od tego wydarzenia już nic nie będzie takie samo w życiu Raven. Kobieta znika na tydzień, po czym budzi się w swoim mieszkaniu i niczego nie pamięta. W dodatku jej kalectwo znika, a ona sama okazuje się być piękną kobietą.
W pracy nikt jej nie poznaje, a co gorsze, dochodzi do zuchwałej kradzieży kolekcji bezcennych ilustracji Boticellego. I to w tym czasie, gdy zniknęła Raven i niczego z tego okresu nie pamięta.
W samotne życie dziewczyny wkracza jej tajemniczy wybawca i wywróci jej cały świat do góry nogami.

Brzmi intrygująco? 
Brzmi, oczywiście, że tak.

No bo jak ma nie intrygować tajemniczy wybawca, który okazuje się wampirem. I to starym, potężnym i oczywiście przystojnym.

Autorka zaskoczyła mnie sięgnięciem po tematykę z gatunku paranormal romans. Choć nie ukrywam, że bardzo ciekawa byłam jak sobie z tym poradzi.
Jednak mimo tak drastycznej zmiany gatunku, fascynacja dziełami Boticellego oraz Dantego jest tak samo wyraźna jak w poprzednich książkach autorki i odgrywa ważną rolę w całej historii.

Niestety to co dodało uroku fabule w poprzednich książkach autorki, w Reven  zupełnie się  nie sprawdziło.
Nijak w przedstawionej  fascynacji bohaterów dziełami Boticellego nie mogłam się doszukać miłości do sztuki, ani jakichkolwiek emocji z nią związanych.
Był to dla mnie wątek nudny i bez wyrazu.

Sam pomysł na zuchwałą kradzież dzieł Boticellego, a tym samym splątanie się losów Raven i jej wampirzego wybawcy  jest bardzo fajny. 
Niestety kontynuacja tego wątku autorce nie wyszła.
Zagrożenie ze strony policji wydawało się przesadzone w kontekście braku podejmowania jakichkolwiek działań przez tychże, względem Raven.
Podobne odczucia miałam jeśli chodzi o zagrożenie ze strony wampirów.  Niby było, niby realne , ale zabrakło mi grozy i lęku jaką powinna odczuwać Raven. 
Tymczasem dziewczyna biega nocą po Florencji, a relikwię otrzymaną od Williama, która ma  ją chronić przed atakiem wampirów, traktuje jak świecidełko z odpustu, mimo, że już raz uratowała jej życie.
Wzajemne przyciąganie Raven i Williama jest nijakie.  Autorka pisze o fascynacji, pożądaniu, rodzącym się uczuciu.
Pisze o tym, ale kompletnie tego nie czuć.
 I znów – niestety – powraca jak bumerang porównanie do Piekła Gabriela, w którym to właśnie uczucia i emocje, które przeżywali bohaterowie były siłą napędową całej trylogii. 
W Raven tego zabrakło i to jest mój największy zarzut wobec tej książki.
Sama historia jest ciekawa i mogłaby być bardzo wciągająca, gdyby tylko nie zabrakło w niej głębi i uczuć.



Sposób ukazania drugiego oblicza Florencji – tego  wampirzego – wyszedł autorce bardzo dobrze.
Czytelnik miał możliwość poznania tego fascynującego miasta i dowiedzenia się na jego temat wielu ciekawostek.
Głównymi bohaterami są Raven i William i to na nich skupia się cała uwaga autorki.
Raven to nie rozchichotana małolata, która na widok wampira podskakuje z radości. To dorosła kobieta, mądra i poukładana. 
Tajemniczy wybawca dziewczyny – Książę/William, to nie świecący w słońcu młodzieniec, a mężczyzna obciążony doświadczeniami wielu wieków życia, bezlitosny morderca, wielbiciel sztuki.
Niestety o ile William okazuje się dość  interesującą postacią, o tyle Raven wydawała mi się mało interesująca, a chwilami również irytująca.
Niektóre jej zachowania wołały o pomstę do nieba i były zaprzeczeniem niewątpliwej inteligencji tej kobiety.

Książkę przeczytałam szybko. Język, którym posługuje się autorka jest piękny, jej wiedza z dziedziny sztuki jest ogromna, tak samo jak zauważalna fascynacja Florencją.
Najbardziej zaciekawił mnie wątek, który niestety został potraktowany przez autorkę trochę po macoszemu – spisku mającego na celu zgładzenie Księcia. 
Podejrzewam, że ten wątek autorka rozwinie w kolejnej części swojej nowej trylogii.

Książka trochę mnie rozczarowała. Spodziewałam się przepojonej uczuciami i emocjami powieści, z paranormalnym tłem. 
Dostałam poprawną historię miłości pomiędzy śmiertelniczką a wampirem, na tle Florencji i obrazów Boticellego.
Niestety tylko poprawną, gdyż mimo starań autorki, główna bohaterka nie przekonała mnie do siebie, a intrygująca postać Williama, to za mało aby wywołać fascynację lekturą.

Czy sięgnę po kolejny tom? Zapewne. Tak już mam, że jak zaczynam czytać jakąś serię, to muszę ją dokończyć.
Liczę przy tym, że tom drugi okaże się bardziej wciągający niż Raven.


*zdjęcie pochodzi ze strony www.lubimyczytac.pl




2 komentarze:

  1. Czytałam i bardzo mi się podobała. Było to pierwsze moje spotkanie z Reynardem, bo nie czytałam serii o Gabrielu. Kiedyś pewnie nadrobię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dwie pierwsze części trylogii o Gabrielu mi się podobały bardzo, zwłaszcza pierwy tom. Trzeci wywołał we mnie mieszane odczucia, ale też warto przeczytać, aby poznać całą historię :)

      Usuń