Siewca Wojny, to pierwsza książka Brandona Sandersona, którą przeczytałam.
I właśnie od niej zaczęło się moje uwielbienie dla tego pisarza.
W swojej powieści autor przedstawia czytelnikowi całkowicie nowy świat. Świat w którym rządzi magia, ludzie, którzy po śmierci powracają jako bogowie – czyli Powracający oraz polityka.
Poznajemy losy czterech osób i to z ich perspektywy czytelnik śledzi akcję książki: Siri, jej siostrę Vivenne, Dar Pieśni, który jest Powracającym oraz Vashera i jego miecz Szpon Nocy.
Jedna z sióstr w ramach polityczny układów dwóch królestw, zostaje przeznaczona na żonę Susebronowi, który jest Królem – Bogiem potężnego Hallandren.
Ma to być starsza z sióstr. Ale w ostatniej chwili król Dedelin zmienia zdanie i zamiast wysłania j Vibenny, która była do swojej roli przygotowywana całe życie, wysyła młodszą, niepokorną Siri.
Ta zmiana będzie początkiem niesamowitych wydarzeń, do których dojdzie w Hallander, gdzie skrzyżują się losy wszystkich bohaterów.
Muszę powiedzieć, że moje pierwsze spotkanie z Sandersonem było bardzo udane. Mimo początkowych trudności w połapaniu się w złożoności stworzonego przez autora świata, dość szybko wciągnęła mnie akcja i zaciekawili bohaterowie.
Typowe dla tego pisarza jest to, że dość długo wprowadza swoich czytelników w wykreowany przez siebie świat oraz zapoznaje ze swoimi bohaterami.
Ale dzięki temu, gdy akcja nabiera już rozpędu, to nie ma problemu ze zrozumieniem „o co w tym wszystkim chodzi”.
Ciekawa magia, tak różna od tej, którą znałam z innych książek fantasy, sprawia, że powieść jest czymś świeżym i wyjątkowym.
Fabuła jest spójna, pióro aktor ma bardzo dobre. Ciężko było mi uwierzyć, że to jedna z pierwszych książek napisanych przez Sandersona.
Polubiłam wszystkich bohaterów, mocno im kibicowałam. Moją największą sympatię i ciekawość wzbudził Vasher oraz jego Szpon Nocy. Byłam bardzo ciekawa jego przeszłości, choć autor mocno skąpił czytelnikowi informacji na ten temat. Zżerała mnie ciekawość, z jakiego powodu Vasher i jego miecz wzbudza aż taki lęk wśród ludzi.
Siewca Wojny, to w odbiorze bardzo pozytywna powieść.
Pomimo zdrad, knowań i spisków, niebezpieczeństw.
Jest w tej książce coś, co sprawia, że byłam przekonana, że wszystko skończy się dobrze.
Mimo, że niektóre decyzje i poczynania bohaterów wywoływały we mnie zgrzytanie zębami z irytacji, to nie psuły obrazu postaci i nie zniechęcały do nich.
Gdy książka została wydana, było to jednotomowe fantasy. Teraz pisarz pracuje nad kontynuacją.
Nie ukrywam, że bardzo mnie to ucieszyło.
Polubiłam świat i bohaterów Siewcy Wojny i bardzo chętnie przeczytam o och dalszych losach. Zwłaszcza, że w Słowach Światłości pojawia się nawiązanie do Siewcy Wojny, co skutecznie zwiększyło moją ciekawość w związku z kontynuacją powieści.
Podsumowując.
Siewca Wojny to bardzo dobra powieść fantasy, z ciekawie skonstruowanymi bohaterami i niespodziewanymi zwrotami akcji.
Autor stworzył swój własny rodzaj magii, ideologii oraz cały świat, w którym dzieje się akcja.
Nic w tej książce nie jest oczywiste, przyjaciel może okazać się największym wrogiem, a to co wydawało się dobre, okrutną pułapką.
Dziękuję mojej szczęśliwej gwieździe, że trafiłam na tą książkę w czasie, gdy Brandon Sanderson nie był w Polsce praktycznie wcale znany.
Dzięki temu, w ciemno sięgałam po każdą jego kolejną książkę, ciesząc się świetną lakturą.
*zdjęcie pochodzi ze strony www.lubimyczytac.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz