niedziela, 3 kwietnia 2016
Apokalipsa według Michała Gołkowskiego czyli "Komornik"
Komornik Michała Gołkowskiego zaciekawił mnie odkąd pierwszy raz zobaczyłam zapowiedź tej książki.
Nie bardzo wiedziałam czego się spodziewać po tym pisarzu, bo nie czytałam innych jego książek.
I muszę przyznać, że w kwestii zapoznania się, Komornik spisał się na medal.
Akcja powieści zaczyna się od wyjątkowo niemiłego wydarzenia.
Nadeszła przepowiadana przez biblię Apokalipsa. Wszystko co najgorsze dotknęło przeludnioną ziemię…
No właśnie – przeludnioną. W związku z tym zagłada nie przebiegła tak sprawnie, jak Góra się spodziewała.
Ludzie ginąć nie chcieli, wszystkie składniki zagłady nie do końca spełniły swoje zadanie.
Więc aby wybić ludzi do zera, a tym samym zrealizować zakładaną przez Apokalipsę eksterminację całej ludności, Góra powołała na swoje usługi tzw. Komorników.
Ludzi, którzy zostali obdarzeni magią, bronią i na zlecenie Góry dokonywali egzekucji.
W takich okolicznościach przyrody, czytelnik poznaje Ezekiela Siódmego, legalnie działającego Komornika na usługach Góry.
I zaczyna wraz z nim przemierzać część zniszczonej i wypalonej słońcem planety.
Część, gdyż po tym jak ziemia się zatrzymała, połowa kuli ziemskiej została pozbawiona słońca.
A tam gdzie nie było słońca, zaczął panować Cień i Rewers – czyli istoty Cienia. W ten rejon nie zapuszczali się nawet Aniołowie, o Komornikach czy zwykłych ludziach nie wspominając.
I tak wraz z głównym bohaterem, strona po stronie, czytelnik zagłębia się w świat po Apokalipsie. Poznajemy lepiej Ezekiela, prawa rządzące obecnie ziemią i resztkami ludzi.
Świat jaki ludzie znali dopadł koniec. Bynajmniej nie jest to happy end…Nie ma w nim niczego „happy”, za to wszystko jest „end”.
Wszystko w świecie po Apokalipsie jest zbrukane, zniszczone, sponiewierane. Cudowne niebo oraz piękni i dobrzy Aniołowie okazali się bujdą. Rzeczywistość pokazała coś zgoła przeciwnego.
Muszę przyznać, że powieść zrobiła na mnie bardzo dobre wrażenie, wciągnęła mnie akcji, spodobał mi się sposób ukazanie Ezekiela. Nie jest on twardzielem o dobrym sercu. To brutalny zabójca, który ma świadomość tego kim jest i co robi. Jest pozbawiony złudzeń, a rodzaj wykonywanego „zawodu” wymaga od niego dystansu i niejako wymusza samotność, bo nigdy nie wiadomo, na kogo dostanie zlecenie. Mimo wszystko nie jest wyprany z uczuć, po prostu egzystuje w takiej rzeczywistości, jaką zgotowała ludziom Góra.
Przyznam się szczerze, że trochę przypominał mi Wiedźmina Geralta.
Język powieści jest bardzo dosadny, nieobce są w nim wulgaryzmy. Ezekiel nie ma za grosz szacunku do Anioła, który jest jego zwierzchnikiem i nie bije przed nim pokłonów.
Niektóre zwroty akcji bardzo mnie zaskoczyły, humor prezentowany w powieści mnie bawił, podoba mi się język jakiego autor używa w swojej powieści.Wyjątkowo pasuje on do tego co czytelnik zastaje na kartach Komornika.
I mimo, że tytułowy Komornik, to nie jest postać tak do końca i tylko dobra, to nie sposób było go nie polubić.
Podobał mi się jego sarkazm i ironia.
Fabuła wbrew pozorom wcale nie jest prosta jak budowa cepa, wręcz przeciwnie.
Autor umieszcza w swojej powieści kilka wyjątkowych smaczków, niby mimochodem zadaje kilka ciekawych pytań, póki co pozostawionych bez odpowiedzi…
Tym samym zaciekawił mnie na tyle, że na pewno sięgnę po kolejne tomy przygód Komornika.
Bo to kawał wyśmienitego fantasy.
Bardzo dobrze napisana powieść, ze świetnie skonstruowanym głównym bohaterem, ciekawą fabułą i wartką akcją.
Czytając Komornika świetnie spędziłam czas, a to w lekturze chodzi.
* Zdjęcie prezentowane na tym blogu jest własnością autora. Wykorzystywanie i kopiowanie zdjęć bez mojej zgody jest zabronione
(Ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych z dnia 04.02.1994r.Dz.U.Nr 24, poz. 83).
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz