piątek, 16 października 2015

"Dziewczyna na Times Square" Paullina Simons



                


Pewnie wiele osób zna książki tej pisarki – a to za sprawą trylogii Jeźdźca Miedzianego,  którego i ja uwielbiam.

Ale tym razem nie o tych książkach Paulliny Simons będzie wpis, a o jej innej książce. Tytułowej Dziewczynie na Times Square.

Książka ta, to świetne połączenie powieści obyczajowej, romansu, dramatu i wątku kryminalnego. Połączenie, które wg mnie autorce udało się idealnie.

Akcja zaczyna się od trzech wydarzeń, które decydują o dalszym  jej przebiegu.
 Główna bohaterka wygrywa główną wygraną w totka, jej współlokatorka znika, a ona sama dowiaduje się, że jest chora na agresywną postać białaczki.

Powiedzcie sami,  mieszanka wybuchowa jeśli chodzi o emocje…

Książka jest tak napisana, że naprawdę nie sposób się od niej oderwać.  Poziom emocji, jakie we mnie porusza za każdym razem, gdy ją czytam, jest ogromny.

Autorka potrafi pisać w taki sposób, że mam wrażenie jakbym słuchała opowieści o kimś znajomym.  Jej bohaterowie nie są jednobarwni, mają zalety, wady. Popełniają błędy, podejmuję złe decyzje, okazują słabość.

A jednocześnie jest w nich wewnętrzna siła.

 Pani Simons zmierzyła się z tematem walki z chorobą i z tej próby wyszła zwycięsko. Ale choroba, to nie jedyny temat tej książki. Jest nim również miłość.

Bo wraz z zaginięciem współlokatorki, w życiu naszej bohaterki pojawia się detektyw, który prowadzi sprawę zaginięcia. Pojawia się on i uczucie, które mimo iż dobre, do łatwych należeć nie będzie…

       Wątek romantyczny nie jest przesłodzony, jest za to niesamowicie poruszający.

Bohaterka zmaga się z chorobą, wygraną, rodziną i uczuciem, którego się nie spodziewała. Relacje rodzinne w tej książce są skomplikowane, autorka pokazuje nam prawdziwe oblicze członków rodziny głównej bohaterki, ich wady i zalety (pojawia się w nich również wątek polski).
Każdy bohater książki, czy to pierwszoplanowy czy drugoplanowy jest wg mnie ukazany w sposób niesamowicie rzeczywisty, realny. Są to osoby z krwi i kości, pełne emocji, uczuć.

       Spotkałam się z opiniami, że ta książka jest niesamowicie smutna.

Czy się z tym zgadzam? Nie do końca. Co prawda tematyka nie należy do lekkich i wesołych, ale to nie jest książka przygnębiająca ani wprawiająca w stan depresyjny.

To książka o uczuciach, ich wielu obliczach. O sile charakteru i charcie ducha. O więzach rodzinnych i wreszcie o miłości…

 I zakończenie… Wg mnie otwarte, do własnej interpretacji.

Opinie jednak są podzielone. Większość tych, które czytałam przychyla się do pozytywnego.  Ja osobiście uważam, że zakończenie jest bardziej z grupy tych do łez niż do radości. Choć to chyba już moja nadinterpretacja jednak J

         Książkę tą polecam każdemu – dosłownie każdemu.

To niesamowita lektura, która zapada człowiekowi w serce i długo nie można o niej zapomnieć.  

Ja czytałam ją już wiele razy i przeczytam ponownie nie jeden raz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz