„Badyl na katowski wór” – drugi tom przygód Flawii De Luce Alana Bradleya.
Pierońsko inteligentna, sarkastyczna, spostrzegawcza i z poczuciem humoru jedenastoletnia bohaterka, która w dodatku jest chemicznym geniuszem.
Brzmi nieprawdopodobnie?
Nic bardziej mylnego. Taka bohaterka jest i ma się dobrze, a czytanie o jej poczynaniach w dwóch sprawach kryminalnych, jednej z przeszłości i jednaj, która miała miejsce tuż pod nosem Flawii, to niesamowicie dobra rozrywka.
To dopiero drugi tom serii o przygodach Flawii, ale śmiało mogę uznać, że zakochałam się w tej serii i tej bohaterce. Świetnie poprowadzona fabuła, zagmatwane tajemnice, bystra dziewczynka, która widzi więcej niż się innym wydaje. Do tego cudowne postacie drugoplanowe i wątki poboczne, nie mniej ważne niż ten główny. Oraz tło wydarzeń, które autor odmalował wyjątkowo realistycznie i barwnie. Przyznaję, że praktycznie do samego końca nie miałam pojęcia, jak się rozwikłają obie zagadki kryminalne, kto, co i dlaczego. Autor sprytnie wodził mnie za nos.
Do tego wciąż „zaczepia” mnie niby niewinnymi wzmiankami o matce Flawii, o przeszłości, o tym co faktycznie się wydarzyło. Podsyca tym tylko moją ciekawość i chęć sięgnięcia po kolejne tomy oraz snucia domysłów i tworzenia możliwych scenariuszy.
Sama Flawia to ta sama władająca sarkazmem jak bronią dziewczynka, która mimo zewnętrznego opanowania w środku wciąż jest samotnym dzieckiem, które tęskni za matką, której nawet nie poznała, za miłością bliskich i poczuciem przynależności do rodziny. Gdy śledziłam jej śledztwo, gdy odkrywałam wraz z nią kolejne fakty i tajemnice, świat za oknem przestawał istnieć.
Ta książka jest tak wciągająca, tak dobrze napisana, tak celnie ukazuje wszystkie małe i duże grzeszki małego miasteczka i jego mieszkańców, że nie sposób się od niej oderwać. Jednocześnie jest wesoło i poruszająco, poważnie i z humorem.
I choć Flawia swoje śledztwo prowadzi zazwyczaj samotnie, to i tak mamy możliwość dowiedzenia się sporo o innych mieszkańcach miasteczka. Mimo, że książka napisana jest lekko i w zabawnej formie, to nie pozbawiona jest też elementów poważniejszych, budzących w czytelniku sporo emocji, od współczucia po smutek.
Dziwię się, że tak mało się o tej serii mówi. To bardzo mądre książki, świetnie skrojona bohaterka i piękne tło wydarzeń, oraz bardzo dobrzy bohaterowie drugoplanowi. To lektura mądra, wyważona, przesiąknięta inteligentnym humorem, ale niepozbawiona poważniejszych akcentów. Czytając przygody Falwii dostaje się pełen wachlarz emocji, wspaniały obraz małego miasteczka u progu zmian, ciekawych i niełatwych do rozwikłania tajemnic i spora dawkę humoru.
Flawia De Luce kupiła mnie już w pierwszym tomie, a w drugim tylko przyklepała swoje prawo własności do mojego uwielbienia.
Gorąco polecam tą serię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz