poniedziałek, 1 lipca 2019

"Cress" Marissa Meyer. Trzeci tom Sagi Księżycowej

Trzeci tom wspaniałej Sagi Księżycowej, czyli „Cress”, to kolejne spotkanie z szaloną wizją autorki
na temat kolejnej baśni – tym razem na warsztat wpada Roszpunka.
Tytułowa Cress zostaje zmuszona do pracy dla okrutnej Królowej Levany w celu odszukania Cinder, Scarlet, Wilka i Thorne'a. Dziewczyna jest samotna, umieszczona w statku wciąż przebywającym w kosmosie, a nieszczęście ściągnął na nią fakt, że jest niebywale zdolną hakerką.
Mimo zakazu, nawiązuje kontakt z Cinder i prosi o pomoc w ucieczce, w zamian oferując swoją pomoc w walce z Levaną.
W taki sposób Cress dołącza do Cinder, Scarlet, Wilka i Thorne'a i staje się częścią ich drużyny.

Na początku muszę napisać jedno – jakie to było dobre!

Cinder i Scarlet to książki, które skradły moje serce, a ich główne bohaterki pokochałam od razu.
Nie wiedziałam czy skromnej i nieśmiałej Cress również uda się ta sztuka, ale mój brak wiary w talent pani Meyer powinien zostać ukarany, bo jej wersja Roszpunki zachwyciła mnie tak samo jak inne bohaterki sagi.

Cress jako postać ogromnie różni się od Cinder i Scarlet. Nie ma tej charyzmy co Cinder i hardości co Scarlet. Jest subtelna, nieśmiała, skromna i niepewna siebie. Długi czas, który spędziła w samotności w kosmosie sprawił, że kontakty z ludźmi są dla niej ciężkim tematem.
Ale Cress się nie poddaje. I to jest w niej piękne. Mimo, że się boi, że nie ma odwagi pozostałych bohaterek, to walczy ze swoimi lękami i pełna obaw, ale i wewnętrznej determinacji zrobi wszystko, aby ochronić przyjaciół i wraz z nimi walczyć z Levaną.
W związku z tym – powiedzcie sami, jak nie pokochać takiej bohaterki. Która się nie poddaje pomimo paraliżującego jej strachu i pokonuje swoje słabości.
Kreacja bohaterów to mocna strona książek Marissy Meyer, choć oczywiście nie jedyny plus jej powieści.

Akcja „Cress” mknie do przodu w zawrotnym tempie, jednocześnie autorka nie urywa w połowie wątków, nie gubi się w wydarzeniach, fabuła jest spójna i nieziemsko ciekawa.
Pojawiają się niespodziewane zwroty akcji i zaskakujące wydarzenia. Gdy już mi się wydawało, że wiem jak to wszystko się rozegra, byłam po raz kolejny zaskakiwana przez autorkę.

Cudowne połączenie klasycznych bajek z kosmosem, androidami i statkami kosmicznymi daje zaskakująco dobre efekty.
Opowieść, którą snuje autorka jest nietuzinkowa i fascynująca. Zostawia konkurencję daleko w tyle i powiem szczerze, że to chyba jedna z najlepszych młodzieżówek w swoim gatunku, jakie dane mi było przeczytać.
Dałam się wciągnąć w świat wykreowany przez Marissę Meyer i przepadłam w nim na amen.

Marissa Meyer ma bardzo dobry styl. Pisze lekko, cudownie plastycznym językiem. Do tego w swoich książkach w idealnych proporcjach pomieszała wątki romantyczne z wartka akcją i niesamowitymi przygodami, okraszając je humorem, sarkazmem i baśniowym klimatem.
Kopciuszek w kosmosie? Czerwony Kapturek zakochany w Wilku? Oczywiście, że tak!
U pani Meyer sprawdza się to idealnie i daje wspaniałe efekty.

Cała Saga Księżycowa zasłużenie zbiera tyle pochwał i świetnych recenzji, to naprawdę wspaniałe książki i niesamowita przygoda. A wplecenie w fabułę nawiązań do znanych i lubianych baśni okazało się strzałem w dziesiątkę.
Ogromnie zachęcam Was do sięgnięcia po Sagę Księżycową.
To szalona i brawurowa przygoda na ziemi i w kosmosie, to wspaniali bohaterowie, których nie sposób nie pokochać i opowieść, która zapada w serce.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz