„Siła, która ich przyciąga” to czwarty tom z serii Żywioły autorstwa Brittainy C. Cherry. Głównymi bohaterami są Graham Russell, pisarz, któremu nagle życie się zawaliło. Ponury, wycofany, oziębły człowiek, który uważa, że nie ma w nim żadnych uczuć.
Oraz ona – Lucille, marzycielka, pełna optymizmu i z sercem na dłoni. Razem z siostrą, która wygrała walkę z nowotworem prowadzi kwiaciarnię.
Spotkają się przypadkiem i choć wydawać by się mogło, że nigdy więcej ich drogi już się nie zejdą, los zdecyduje inaczej.
Narracja w powieści jest pierwszoosobowa, prowadzona z perspektywy dwójki głównych bohaterów.
Mamy więc możliwość dokładnie ich poznać i wszystko co ich spotyka zobaczyć z szerszej perspektywy.
Autorka ma dobry i plastyczny styl, a język jakim się posługuje jest lekki i bardzo przyjemny. Powieść czytało mi się bardzo dobrze i szybko, tak samo zresztą jak wszystkie poprzednie książki autorki.
Fabuła jest ciekawa i momentami zaskakująca, choć wiadomo jak tego typu powieść się zakończy. Mi jednak ta przewidywalność nie przeszkadzała, bo sama akcja jest wciągająca, a książkę czyta się z ogromnym zainteresowaniem.
Minusem jest dla mnie zbytnia patetyczność i ckliwość. Autorka bardzo obrazowo opisuje emocje, ale razi mnie przesyt „pękającego serca, duszy rozpadającej się na milion kawałków” i innych tego typu ubarwień używanych zbyt często. Brittainy C. Cherry niestety zdarza się przedobrzyć i wychodzi ckliwie aż do przesady.
Sami głowni bohaterowie to trochę powielanie schematów. On mroczny, ponury z paskudną przeszłością i nie potrafiący kochać. Ona to chodzący wulkan uczuć, z sercem na dłoni i miłością bijącą z niej na wszystkie strony świata.
Oczywiście ich związek nie ma prawa istnieć, na jego drodze pojawi się wiele przeszkód. I można by powiedzieć, że to już było, wiele, wiele razy w innych powieściach ( oczywiście tak jest), gdyby nie to, że autorka wprowadza do fabuły kilka całkowicie niespodziewanych zwrotów akcji, którymi zaskakuje czytelnika, a fabuła staje się bardziej nieprzewidywalna. Potrafi również „zneutralizować” trochę tą ckliwość poczuciem humoru. Daje to fajne połączenie i niweluje odczucie „ale to już było”.
Kilkoro bohaterów drugoplanowych, którzy się pojawiają w powieść ma ważne zadanie do wykonania i nie znikają po kilku rozdziałach. Mimo, że akcja kręci się głównie wokół Lucy i Grahama, to reszta bohaterów przewija się przez całą powieść z różnym natężeniem.
Postacią, której nie byłam w stanie polubić, była siostra Lucy – Mari. Irytowała mnie, a w pewnym momencie straciłam do niej szacunek.
I nie pomogła jej późniejsza rehabilitacja czy próby wytłumaczenia się.
„Siła, która ich przyciąga” to typowa powieść, która ma wywołać lawinę wzruszeń i wycisnąć z czytelnika trochę łez. Na szczęście autorka potrafi poprzeplatać ten rozrzewniający ton powieści porcją humoru, dzięki czemu nie ma się wrażenia, że bohaterów spotykają jedynie same nieszczęścia i dramaty.
Fabuła nie koncentruje się jedynie na rozwijającym się uczuciu pomiędzy bohaterami, ale pokazuje różne oblicza rodzicielstwa, siostrzanej miłości i przyjaźni.
I mimo, że moim numerem jeden, jeśli chodzi o powieści Brittainy C. Cherry pozostaje niezmiennie „Powietrze, którym oddycha”, to uważam, że ta powieść autorce całkiem dobrze się udała i z czystym sumieniem mogę ją polecić.
Na pewno jej lektura wywoła trochę emocji, wzruszy, doprowadzi do śmiechu, a na końcu może nawet doprowadzić do wylania kilku łez. I o to właśnie chodzi.
Ciekawa jestem kolejnej powieści autorki. Lubię jej książki, które może i nie są niczym wybitnym, ale dzięki nim można się na chwilę oderwać od rzeczywistości i spędzić udany wieczór z lekturą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz