HEL 3 Jarosława Grzędowicza, to długo wyczekiwana przeze mnie powieść autora.
Od czasu ostatniego tomu Pana Lodowego Ogrodu systematycznie przeglądałam internet, czekając na informacje o jego nowej książce.
Akcja HEL3 dzieje się w nie tak odległej przyszłości, bo w roku 2058. Świat, który przedstawia autor to miejsce, gdzie omnifony sterują całym życiem człowieka, gdzie prąd i woda są reglamentowane, a nakazów, zakazów i przykazów jest więcej niż dni w kalendarzu.
W tym świcie króluje MegaNet, a tzw. iwenciarze dostarczają głównych informacji i newsów ludziom.
Więzy międzyludzkie praktycznie nie istnieją, życie toczy się wirtualnie, a ci co się temu sprzeciwiają i chcą żyć po swojemu, są pacyfikowani w imię „pomocy”.
Głównym bohaterem jest Norbert – iwenciarz, polujący na dobry temat, który da mu możliwość zarobienia dużych pieniędzy i czas na wytropienie kolejnego tematu.
Norbert prócz korzystania z wszystkich możliwości i osiągnięć techniki, ma w sobie coś, co już praktycznie zanikło – potrzebę robienia czegoś ważnego.
Właśnie przez to wpakuje się w sytuację, której następstwem będzie szalona wyprawa na księżyc.
Czytając jaką wizje przyszłości zaserwował mi autor, miałam ochotę przetrzeć oczy z niedowierzania i wykrzyknąć, że to jest jakiś sen szaleńca.
Sposób ukazania Europy, układu sił i geopolityki sprawiał, że ciężko było uwierzyć, że coś takiego w ogóle mogłoby być możliwe. Europa w wizji autora, to miejsce gdzie każde państwo jest „opiekuńcze”, gdzie człowiek jest śledzony na każdym kroku, gdzie mówi się mu jak ma żyć każdego dnia. Każde odchylenie od „norm” jest niebezpieczne i budzi zainteresowanie władz.
Jednak patrząc na różne normy unijne, zakazy i nakazy, które mamy już teraz, autor zasiał we mnie ziarno niepewności, że może jednak, w przyszłości…
Co do samej fabuły, nie jest ona goniącą na łeb na szyję akcją. Autor sporo czasu poświęca na dokładne ukazanie czytelnikowi, w jakim świecie żyje Norbert i jakimi prawami/układami jest on przepełniony.
Akcja mimo, że niespieszna, jest bardzo wciągająca. Wszystko co spotyka Norberta sprawia, że bohater ma coraz większą świadomość tego, że jego życie jest zagrożone, że w każdej chwili może zostać namierzony, złapany i nikt się tym nie zainteresuje.
Autor buduje klimat niepokoju, lęku, paranoi. Chwilami akcja mocno przyspiesza, aby zaraz potem znów zwolnić i znów przyspieszyć. Jest nierówna, ale to potęguje klimat, który autor sprawnie buduje.
W powieści nie ma niczego pozytywnego. Ludzkość nic się nie zmienia, nadal łaknie władzy, potęgi, nie liczy się z nikim i niczym. Politycy, oligarchowie, ludzie mający ogromne majątki, a dzięki temu władzę, żyją pełnią życia. Jednocześnie cała reszta społeczeństwa jest otumaniona wirtualnym życiem, przekonana, że wszystkie te nakazy, zakazy itd. są dla ich dobra.
W pewnym momencie, pod koniec powieści, byłam przekonana, że to dopiero pierwszy tom serii. Jednak zakończenie – mocne i z przytupem – sugeruje, że jednak nie, że to już koniec.
Choć autor nie odmówił sobie zostawienia małej furtki, dzięki której będzie mógł powrócić do Norberta i kontynuować opowieść o jego przygodach.
HEL 3, to twarde SF, bez idealizowania i optymistycznej wizji przyszłości. Wszystkie rozpoczęte wątki łączą się ze sobą, choć ja uważam, że w powieści jest kilka smaczków, które mogą być informacją, że to jednak nie pojedyncza powieść, ale dopiero pierwszy tom.
Na to właśnie liczę, bo nie mogę uwierzyć, w takie zakończenie.
Jarosław Grzędowicz ma lekkie pióro, w plastyczny sposób ukazuje swoją wizję przyszłości. Jego bohaterowie, to postacie, które mimo wszelkich osiągnięć techniki, tęsknią skrycie za starym światem z początku dwudziestego wieku, gdzie to co ludzie robili miało sens, gdzie istniały przyjaźnie, a ludzie potrafili ze sobą rozmawiać w realnym życiu.
Prócz Norberta są jeszcze bohaterowie drugoplanowi, których można od razu polubić, choć nie odgrywają oni tak ważnej roli w powieści.
Główne skrzypce gra niezmiennie Norbert i to w jaki sposób odkrywa „szaleństwo” świata, w którym przyszło mu żyć. Wystarczyło mu kilka dni bez omnifona, aby patrzeć na wszystko dookoła własnymi oczami.
HEL 3 skłania do refleksji, do zastanowienia się nad tym, jak bardzo smartfony, portale społecznościowe i wirtualny świat odsuwają od siebie ludzi. Roztacza mocno pesymistyczną wizję tego, do czego może to doprowadzić w przyszłości.
Na mnie ta powieść zrobiła duże wrażenie. Jest dopracowana w każdym szczególe, z dbałością o detale. I nawet kilka „dłużyzn” mnie nie nudziło.
Polecam fanom autora oraz tym, którzy lubują się w dobrze napisanym SF.
Nie przepadam za SF, ale zaciekawiłaś mnie. Orwell ze swoją wizją się wstrzelił, może i naszemu Rodakowi się uda...
OdpowiedzUsuńPatrząc na to w jakim kierunku idzie nasz świat, jestem skłonna w to uwierzyć.
Usuń