piątek, 15 stycznia 2016

"Tam gdzie śpiewają drzewa" Piękna baśń.


Tam, gdzie śpiewają drzewa. Laura Gallego Garcia

            Na tą książkę miałam ochotę już od dawna, ale jakoś nigdy nie trafiła do mojego koszyka podczas zakupów. Aż trafiłam na nią podczas wyprzedaży w sklepie internetowym.

Tam gdzie śpiewają drzewa, to powieść kierowana zdecydowanie do młodzieży i raczej nie tej starszej.

Akcja się rozpoczyna, gdy hordy barbarzyńców pod wodzą Haraka napadają na krainę Nortia. Wojska Nortii nie są na to przygotowane i ponoszę olbrzymią porażkę. Harak morduje rodzinę królewską, sam obwołuje się nowym królem, a następni ściąga do zamku wszystkie niezamężne arystokratki, aby wydać je za mąż, za przywódców klanów barbarzyńców.

W tej grupie znajduje się również Viana, córka księcia, który zginął na wojnie. Dziewczyna ma 16 lat i zostaje żoną okrutnego człowieka.
Dzięki podstępowi jej piastunki, udaje się jej trzymać z daleka od męża, a także wprowadzić go w błąd, udając ciążę. Niestety ten fortel w końcu wychodzi na światło dzienne, a Viana przez przypadek zabija swojego męża i ucieka z zamku.
Podczas ucieczki, w trakcie szalejącej burzy, skrywa się w Wielkim Lesie. Miejscu otoczonym ponurą sławą, w którym wg legend żyją magiczne stworzenia, a którego bali się wszyscy mieszkańcy Nartii i nikt nie odważył się tam zapuszczać.
Tam na pomoc przychodzi jej stary rycerz nieżyjącego Króla – Wilk. Zabiera ją do swojej chaty, na obrzeżach Wielkiego Lasu, leczy z obrażeń i zaczyna uczyć sztuki przetrwania oraz walki. Jednocześnie Wilk organizuje grupę rebeliantów, którzy będą mieli za zadanie walczyć z barbarzyńcami, aby wyzwolić kraj z ich rąk.

Ciekawa fabuła? Muszę przyznać, że tak.
Książka jest interesująca i wciągająca. Historia Viany, która traci całą rodzinę, spotyka ją zdrada ze strony ukochanego, zmuszona jest do poradzenia sobie z nietypowymi dla niej sytuacjami, jest fajna.
Dziewczyna początkowo jest wyjątkowo nieporadna. Jako córka księcia, wychowana była zgodnie z wymogami arystokracji i miała mgliste pojęcie o prawdziwym życiu.
Niestety atak barbarzyńców diametralnie zmienia jej sytuację.
Dziewczyna uczy się samodzielności, odpowiedzialności i sztuki przeżycia w lesie, gdzie mieszka wraz z rycerzem Wilkiem.
Mimo swoich przeżyć, wciąż jednak pozostaje trochę nierozważna i naiwna. Przez swoją bezmyślność sprowadza niebezpieczeństwo na Wilka i siebie, co skutkuje tym, że muszę uciekać ze swojej chaty i skryć się głębiej w Wielkim Lesie, w obozie rebeliantów.
A na skutek legendy o miejscu gdzie śpiewają drzewa, ukrytym w samym sercu Wielkiego Lasu wyrusza na wyprawę, aby je odnaleźć.

Ta powieść, to raczej piękna baśń. I takim językiem jest napisana.
To baśń o odwadze i determinacji w dążeniu do celu. O poświęceniu, miłości, walce o wolność.
Książka napisana jest lekko i czyta się ją bardzo szybko. Autorka mimo, że nie unika trudnych tematów, jak śmierć, miłość, rodząca się namiętność, to robi to w sposób subtelny i dość delikatny.
Nie ma tu brudnej brutalności, czy opisów scen łóżkowych. 

Autorka świetnie wykreowała swój świat, nakreśliła bohaterów, ukazała co się działo, gdy najeźdźcy opanowali Nartię.
Niczego nie idealizowała, ale też nie była przesadnie brutalna.  
Laura Gallego Garcia zdecydowanie nie oszczędzała swojej bohaterki. Viana wciąż napotykała na trudności, przeciwności losu, a realizacja jej planów nie udawała się tak jak, dziewczyna by chciała.

Wraz z Vianą czytelnik poznaje tajemnice Wielkiego Lasu, walczy o honor i wyrwanie Nartii spod panowania najeźdźców.
Akcja szybko mknie do przodu, jedna przygoda goni następną.

Powieść oczarowała mnie swoją baśniowością i mimo, że skierowana do młodszego czytelnika, to bardzo mi się podobała.
Wszystko jest tu – jak to w baśniach – oczywiste, dobre lub złe, nieskomplikowane. Królują dobre cechy charakteru, a przyjaciół nie opuszcza się w biedzie, choćby kosztem własnego życia.
Całość jest bardzo pozytywna, a zakończenie melancholijne i nostalgiczne.
I choć mogłoby się zdawać, że to wyidealizowana opowieść, to tak nie jest. Autorka zachowała idealne proporcje pomiędzy baśnią, a powieścią fantasy.

I mimo, że wolę fantasy jakie serwuje Barndon Sanderson czy Andrzej Sapkowski, to powieść  „Tam gdzie śpiewają drzewa” zauroczyła mnie i sprawiła, że przeżyłam fajną przygodę wraz z jej bohaterami.
Na uznanie zasługuje również okładka, jest piękna i doskonale oddaje charakter powieści.


*zdjęcie pochodzi ze strony www.lubimyczytac.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz