doczekać, żeby zobaczyć jak się kończy ta szalona historia.
Tym bardziej, że poprzedni tom autorka zakończyła w takim momencie, że hoho.
No i wreszcie jest! Premiera, zakup i można czytać. I wtedy to się podziało…
Zacznę od tego, że o fabule nic nie napiszę, bo to jednak piąta część i można niechcący zafundować komuś spoiler nawet jednym zdaniem, a tego nie chcę.
Napiszę tylko, że akcja zaczyna się w tym momencie, w którym zakończyła się poprzednia część.
Od samego początku jest bardzo dynamicznie, akcja jest wartka i dzieją się w tej książce rzeczy, które wiele razy mnie zaskakiwały.
Autorka zaserwowała mi spójną fabułę, która jest dopracowana i widać, że przemyślana.
Co więcej, niektóre wydarzenia złamały mi serce, niektóre rozbawiły do łez, niektóre wkurzały (np. kwestie Pierwszego), a niektóre sprawiały, że miałabym chęć wyściskać bohaterów.
Wszystko jest w tej książce na swoim miejscu, a pomimo tego, że nie wszystkie rozwiązania fabularne początkowo do mnie przemawiały, na końcu okazywało się, że miały one sens i potrzebę zaistnienia w fabule.
Niezmiennie od samego początku podobają mi się bohaterowie i ich charaktery. Podoba mi się to, jak się zmieniają, jak dojrzewają, jak muszą się dostosować do nowych okoliczności i sobie z nimi poradzić.
Walka z Niją i demonami pokazana jest naprawdę obrazowo, opisy są dynamiczne i plastyczne. Są wplecione w fabułę sprawnie i nie ma momentów przesytu czy zmęczenia tym elementem fabuły.
Do tego dochodzą poboczne wątki, które są świetnym uzupełnieniem głównego wątku.
Jeśli chodzi o kierunek, w jakim podążyła fabuła, to przyznaję, że nawet ja byłam zaskoczona.
W niektórych momentach nawet myślałam „yyyy ale, że co?” i się trochę dziwiłam, że autorka pokazuje pewne sprawy tak a nie inaczej i stosuje takie a nie inne rozwiązania.
ALE gdy przeczytałam zakończenie, rozdział 23 czyli 7 lat później, to zrozumiałam wszystko, pojęłam zamysł autorki i skończyłam czytać z takim bananem na ustach, że dziwię się, że do dziś mi nie został.
Bo autorka zrobiła coś niesamowitego i każdy kto zna jej wszystkie książki (nie tylko serię o Żniwiarzach) od razu pojmie, co tam się zadziało i dlaczego takie rozwiązanie jest absolutnym majstersztykiem.
„Czarny świt” to dla mnie tak samo dobra część jak wszystkie poprzednie. I choć Droga dusz na zawsze już zostanie moją ulubioną, to jednak finał historii o Żniwiarzach (aby na pewno finał?) utrzymuje poziom swojej poprzedniczki i czytało mi się ją wyśmienicie.
Ma on niestety jedną zasadniczą wadę - mianowicie to ostatnia część, a ja tak bardzo nie chcę się rozstawać z bohaterami…
Chciałabym poczytać o nich coś więcej, o Pierwszym, Magdzie, Feliksie, bliźniakach i pozostałych bohaterach, których tak bardzo polubiłam.
Autorka stworzyła naprawdę fajny świat i wciągającą historię i strasznie mi żal, że to jest już jej finał.
A dla wszystkich tych, co się wahają, czy sięgnąć po Żniwiarzy mogę powiedzieć tylko jedno – warto.
Polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz