Powiem Wam, że już Królestwo Mostu wyjątkowo mi się spodobało. Po pierwsze bohaterowie nie są
nastolatkami, po drugie ciekawa intryga i dobrze poprowadzona akcja i naprawdę dobrzy bohaterowie.
To wszystko sprawiło, że niecierpliwie czekałam na drugi tom. I oto jest. Zdradziecka Królowa.
Zacznę od… okładki, bo ten koncept wyjątkowo mi się spodobał już w pierwszym tomie. Sama kolorystyka jest świetnie dobrana do tego co się w książce dzieje, a przede wszystkim gdzie. Jestem zachwycona tym, że ktoś wpadł na taki pomysł.
Akcja.
Ile w drugim tomie się dzieje, jakie my tu mamy zwroty akcji i zaskakujące wydarzenia. Oj, autorka naprawdę się przyłożyła i świetnie poprowadziła fabułę, która jest spójna i wciągająca, dając tym samym czytelnikowi kawał solidnej historii. Wbrew temu co by się mogło wydawać, to nie miłość jest tu osią fabuły, ale lojalność, uczciwość, wybaczenie i walka o to co się kocha i w co się wierzy do końca, do utraty tchu, ryzykując wszystko dla wyższego celu. I choć oczywiście relacje pomiędzy Larą i Arenem są, i to są co najmniej ważne, to jednak autorka pisze o nich z wyczuciem i pewna subtelnością.
Do tego dochodzi bardzo plastyczny język i naprawdę dobry styl, które sprawiają, że czytanie tej książki to przyjemność.
Podoba mi się rozwój głównych bohaterów, ich zmiana, dojrzewanie. Najbardziej jest to widoczne w przypadku Lary, z którą w pierwszej części nie zawsze miałam po drodze. Zaczyna ona myśleć samodzielnie, wyciągać wnioski z tego co widzi, a przede wszystkim ze wszystkich sił stara się pozbyć tego, co w jej umyśle zaszczepił ojciec.
I choć przemiana Lary jest naprawdę spora, to i Aren na wskutek tego co przeżył się zmienił. I choć zmiana to została wymuszona przez straszne wydarzenia, to finalnie wyszła mu ona tylko na plus. Zresztą z Arenem u mnie była sprawa prosta, polubiłam go od pierwszej strony i kibicowałam mu przez oba tomy, więc mało co mogło mnie do niego zrazić.
Spodobał mi się kierunek w jakim toczyła się fabuła. Było w tym tomie sporo zaskoczeń, były wydarzenia, których się nie spodziewałam, a najbardziej niepokoiło mnie zakończenie.
Życzyłam dwójce głównych bohaterów jak najlepiej, a patrząc na nietypowe zakończenie (które bardzo mi się notabene podobało) Porwanej pieśniarki tej autorki, to obawiałam się, że na sam koniec Danielle L. Jensen sprawi mi czytelniczego psikusa i zrobi coś, co mnie zasmuci.
Oczywiście aby się przekonać, czy tak się stało, musicie sami przeczytać Zdradziecką Królową, a ja do tego szczerze zachęcam, bo i Królestwo Mostu i Zdradziecka Królowa, to kawał dobrego fantasy, które czyta się z ogromną przyjemnością.
Czekam na kolejny tom z tej serii, choć nie wiadomo jeszcze kiedy będzie miał swoją premierę. Znalazłam tylko informację, że będzie się skupiał na innych bohaterach, co mnie osobiście bardzo cieszy, bo wśród postaci drugoplanowych pojawiło się w tych książkach wiele ciekawych osób, o których chciałabym przeczytać.
Polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz