niedziela, 21 sierpnia 2016

"Poza Cieniem" Brent Weeks. Spektakularne zakończenie Trylogii Nocnego Anioła


„ Poza Cieniem” to finałowy tom Trylogii Nocnego Anioła.
O poprzednich dwóch tomach pisałam tutaj:

Brent Weeks od czasu gdy mocno przyspieszył w drugim tomie, nie zwolnił ani na chwilę, aż do ostatniej strony "Poza Cieniem".
Trzeci tom jest pełen magii, przepowiedni, niespodziewanych zwrotów akcji i rozwiązania tajemnic, które serwował nam autor od początku trylogii.

Akcję powieści nadal śledzimy głównie z perspektywy Kylara, ale autor nie zapomina o Dorianie, Solonie, Loganie i Vi.
Tak więc widzimy zmagania z władzą nowego Króla-Boga, powrót Solona do ojczyzny, walkę Logana o swój kraj i próby poradzenia sobie Vi ze sobą i swoim uczuciem do Kylara.
Wszystkie te wątki bardzo sprawnie się ze sobą splatają, aby w kulminacyjnym momencie książki połączyć się w jeden i zaskoczyć czytelnika niespodziewanym i spektakularnym zakończeniem.
Bo należy przyznać autorowi, że trylogię zakończył z dużym przytupem i w widowiskowy sposób.
Przyznam szczerze, że spodziewałam się każdego innego scenariusza zakończenia, obawiałam się, że Brent Weeks wymyśli sposób na to, abym wkurzyła się na końcu książki. Na szczęście tak się nie dzieje.
Oczywiście mogłabym napisać, że trylogię można by zakończyć na wiele innych i ciekawszych sposobów, ale autor wybrał takie zakończenie, a mi ono przypadło do gustu.

Mimo, że wg mnie autor zostawił sobie furtkę na napisanie kolejnych tomów o przygodach Kylara i jego przyjaciół, to wszystkie wątki rozpoczęte przez niego zostały zakończone.
Otrzymałam wyjaśnienie wszystkich tajemnic i to w ciekawy sposób.
Jedyną wyjątkiem jest wątek Elene, który wydał mi się jakiś taki nijaki, jakby autorowi zabrakło pomysłu co zrobić z tą postacią.
Przyznam, że rozwiązanie jakie zastosował Weeks średnio mi się spodobało i odrobinę mnie rozczarowało. 
Choć rozumiem dlaczego tak a nie inaczej pisarz pokierował losem Elene, to uważam, że jej postać zasługiwała na coś więcej.

Cała trylogia, a w szczególności „Poza Cieniem”, ma pozytywny oddźwięk. Autor kładzie nacisk na wartości typu przyjaźń, lojalność, uczciwość, poświęcenie, miłość, sprawiedliwość.
Nie wstydzi się o tym pisać, nie robi na siłę z bohaterów twardzieli bez krzty sumienia. 
Jego bohaterowie to ludzie pragnący miłości, szczęścia, przyjaźni. I ceniący je sobie, mimo, że rzeczywistość dookoła nich nie pozostawia za wiele miejsca na takie uczucia i postępowanie zgodnie z zasadami.
Poza tym większość z nich to młodzi ludzie, dopiero wchodzący w dorosłość. Mimo, że Kylar i Vi to wyszkoleni siepacze, którzy przeszli przez piekło slumsów, to w pewien sposób są adekwatnie do swojego wieku naiwni i nieśmiali.

Akcja w powieści jest bardzo dynamiczna, nie zwalnia ani na chwilę. Pełno w fabule jest bitew, walk, szalonych wypraw. Całość okraszona  jest dużą ilością magii.
Kylar odkrywa w sobie nowe możliwości i sposoby korzystania z mocy Nocnego Anioła, Vi uczy się magii bojowej i zaufania, a Logan i Dorian doświadczają na własnej skórze trudu podejmowania decyzji, których nikt nigdy nie powinien być zmuszony podejmować.
Co dla mnie osobiście jest ważne, to w tym tomie jest jeszcze mniejsza ilość dworskich intryg i politycznych rozgrywek.
Nie lubię, gdy takie wątki są zbyt mocno rozbudowane i ucieszyłam się, że w „Poza Cieniem” autor prawie całkowicie z nich zrezygnował.

Brent Weeks ma lekkie pióro, umiejętność ciekawego opowiadania swojej historii i plastycznego przedstawiania opisów bitew czy walk.
Nie zanudza rozwlekłymi opisami, tworzy ciekawych bohaterów, których mimo ich wad, da się polubić.
W swojej Trylogii Nocnego Anioła stworzył ciekawy świat, fajny rodzaj magii i mocy, ukazał władzę jako deprawującą i niszczącą w człowieku wszystkie wartości.

Niekiedy czytając jakąś książkę fantasy, odnoszę wrażenie, że aby nie być posądzonym o naiwność bohaterów, autorzy robią z nich postacie prawie pozbawione ludzkich odruchów, nie pozwalając im na normalne uczucia, których doświadczają zwykli ludzie.
Brent Weeks tego nie robi, nie ma oporów przed pisaniem o miłości czy lojalności wobec przyjaciół. I to mi się podoba, bo dzięki temu podczas lektury całej trylogii, bohaterowie wydawali mi się prawdziwymi ludźmi, z całym bagażem sprzecznych uczuć, pragnień, popełniający błędy i podejmujący czasem błędne decyzje.
Lubię takie podejście do bohaterów, o których czytam. Mogę wtedy bardziej wczuć się w losy postaci i lepiej zrozumieć ich postępowanie.

Niewiele więcej mogę napisać, aby nie przemycić tu spoilerów względem poprzednich tomów.
Mogę jedynie podsumować całą trylogię, jako wciągającą, pełną akcji, magii, tajemnic i bohaterów, których da się lubić.
Nie jest to literatura wybitna, ale to dobre fantasy, przy lekturze którego bardzo dobrze spędza się czas.
Jestem pewna, że przeczytam kolejne książki tego autora, w kolejce czeka już Saga Powiernik Światła, a ja liczę, że autor napisze jeszcze wiele dobrych książek.

*zdjęcie pochodzi ze strony www.lubimyczytac.pl



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz