"Studium zatracenia" Ava Reid.
Ta książka przewijała mi się na różnych czytelniczych stronach, ale jakoś nie czułam chęci aby po nią sięgnąć. Przypuszczam, że to była kwestia opisu, sugerował - przynajmniej dla mnie - historię, która mogła mi się nie spodobać. Na szczęście była osoba, której książkowe wybory często są zgodne z moimi, zaczęła ją czytać i powiedziała "o rany, to jest wspaniałe" no i się skusiłam.
I dzięki niej nie ominęła mnie absolutnie wspaniała lektura.
"Studium zatracenia" to pozornie opowieść o dwójce rywalizujących ze sobą studentów, przebywających w domu zmarłego, wybitnego (wręcz narodowego) pisarza, każde realizujące inny projekt. Effy ma stworzyć projekt przebudowy domu pisarza, a Preston, aby skatalogować jego listy i inne zapiski. Bo co ważne, największą i najbardziej kochaną powieścią autora jest historia Baśniowego Króla i dziewczyny, która zakochała się w nim i jednocześnie pokonała go. Effy od dawna nawiedzają wizje Baśniowego Króla, ale nikt jej nie wierzy. Czy w domu, gdzie jego historia jest żywa, dziewczyna będzie mogła odkryć jego tajemnice?
Zacznę od tego, że powieść klasyfikowana jest jako gotycka i ja tu się w 100% zgadzam! Ta historia ocieka wręcz mrokiem, tajemnicami i niepokojem. Przepiękny i ogromnie plastyczny język tylko dodają książce uroku, tutaj oczywiście należą się ukłony dla osoby tłumaczącej powieść. Sama historia pełna jest niepokoju, czytelnik nie wie co jest prawdą, a co być może tylko wyobraźnią Effy. Do tego wątek romantyczny jest niezwykle subtelny, delikatny i potęguje wszystkie emocje, których w tej powieści nie brakuje.
Ale "Studium zatracenia" to nie tylko historia tajemniczego domu, zagadek z przeszłości i tajemnic. To też niesamowicie poważny wątek dotyczący molestowania i przedmiotowego traktowania kobiet, odbierającego im możliwość decydowania o sobie. Ale co ważne, wątek ten jest opisany bardzo subtelnie, z ogromnym wyczuciem i bez przytłaczania nim fabuły. Wszystko w tej książce łączy się ze sobą, wątki się splatają, czasami niby są bez związku, ale to tylko pozory, bo finalnie, okazuje się, że nie ma w tej książce ani jednego zbędnego wątku, ani jednego zbędnego słowa. Powieść jest magiczna, przecudowna i zapada głęboko w serce. Jestem nią oczarowana i oczywiste jest, że muszę zakupić wersję papierową, bo dla mnie to jedna z tych książek, do których będę wracać. Liczę na to, że Wydawnictwo Nowe Strony wyda kolejne powieści autorki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz