niedziela, 24 lipca 2022

"Czarny język" Christopher Buehlman

 „Czarny język” to powieść autorstwa Christophera Buehlmana. Książka, będąca


pierwszym tomem trylogii, opowiada o przygodach Kincha, złodzieja, który jest winny ogromną sumę Gilgii, która go wykształciła. Przez to musi przyjąć zlecenie, które pozornie wydaje się proste, ale okaże się największą przygodą bohatera. 

Nie słyszałam wcześniej o autorze. Nie wiedziałam, że jest to debiut w gatunku fantasy, bo wcześniej autor pisał horrory. Książka zaciekawiła mnie opisem i zachęciła niezwykle klimatyczną okładką.
Akcja od samego początku jest niesamowicie dynamiczna, narracja w formie pierwszoosobowej sprawia, że od początku jesteśmy wciągnięci do świata bohatera, a co więcej, dzięki niemu całkiem dobrze poznajemy świat, jaki wykreował autor, wszystkie geopolityczne zależności, powiązania, zwyczaje i kulturę różnych krain, przez które przyjdzie wędrować bohaterom. Ciekawy jest również system magiczny, a raczej to, że magii da się wyuczyć, choć może nie będzie to potężna magia, a jedynie kilka całkiem przydatnych sztuczek. 

W książce dostajemy zawiłą intrygę, całą garść spisków, tajemnice, nieszablonowe postacie i przede wszystkim barwnie wykreowane postacie. Autor postarał się tu o różnorodność i brak oczywistego podziału na „dobry i zły”, choć pojawią się tu bohaterowie, których nijak nie będzie się dawało polubić.
Sama fabuła jest przemyślana i dobrze poprowadzona. I choć nie odkryjecie tu niczego, co nie pojawiłoby się w takiej czy innej formie w innych książkach z gatunku fantasy, to i tak zabawa podczas czytania jest przednia, okraszona niewymuszonym poczuciem humoru. 
Ta książka nie zmieni również waszego postrzegania fantastyki, ale w niczym to nie przeszkadza, aby dobrze się bawić podczas czytania i chcieć sięgnąć po kolejne części, z nadzieją, że nie trzeba będzie długo na nie czekać.


Podobał mi się język jakim powieść jest napisana. Nie jest ordynarny, ale i nie miejcie złudzeń, przekleństwa są tu na porządku dziennym, choć zazwyczaj wtedy, gdy idealnie pasują do rozgrywających się właśnie wydarzeń. Jeśli chodzi o brutalność, to co ja mogę napisać, są chwile, że bywa naprawdę krwawo i morderczo. A jednak jest tu balans, który sprawia, że niczego nie jest za dużo, czy za mało. 
„Czarny język” to świetna rozrywka i to na tyle dobra, że naprawdę nie zwraca się uwagi na powielanie pewnych schematów. Po prostu nie zwraca się na to uwagi, bo razem z Kinchem i jego kompanami przeżywa się sporo szalonych przygód, a niektóre tajemnice wciąż pozostają nieodkryte, co tylko potęguje chęć poznania kolejnych tomów.
Podczas czytania bawiłam się wyśmienicie, często śmiałam, czasem było mi smutno i drżałam o losy bohaterów. Spędziłam czas z naprawdę dobrą lekturą i niecierpliwie wyczekuję informacji o kolejnej część.

Polecam.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz