Tessa Brown jest kelnerką, młodą, niezależną kobietą i… łowczynią demonów.
To ostatnie zajęcie daje jej dużo satysfakcji, a i wyniki ma niezłe, bo jak się okazuje – sama w połowie jest demonem.
Zwykłe zdawałoby się zlecenie doprowadzi ją do odkrycia zagrażającej całemu światu tajemnicy i skrzyżuje jej drogi z wyjątkowo intrygującym mężczyzną.
Powieść pani Foryś od pierwszych stron wciąga czytelnika do swojego świata. Akcja jest bardzo dynamiczna i nie sposób się nudzić podczas czytania.
Dzieje się naprawdę wiele, są ciekawe zwroty akcji i niespodziewane wydarzenia. Autorka zaskoczyła mnie również kilka razy, co zapisuję jej na plus.
Fabuła jest spójna i widać, że przemyślana. Nie ma dziur czy nielogiczności. I choć niektóre kwestie aż prosiły się o poświecenie im większej ilości czasu i bardziej dokładnie ukazanie ich czytelnikowi, to jednak nie jest to jakaś większa wada i nie wpływa negatywnie na odbiór całości.
Język, którym posługuje się autorka jest obrazowy, dzięki czemu można bez problemu zobaczyć oczami wyobraźni wszystko o czym pisze. Podobały mi się opisy walk, które nie były ani zbyt suche, ani zbyt rozbudowane. Idealnie komponują się z resztą wydarzeń i pozostałymi wątkami powieści. Bo co ważne, nie tylko walka z nadciągającą apokalipsą jest tutaj ważna, jest też wątek romantyczny, który bardzo przypadł mi do gustu.
Mocną strona powieści jest humor i świetnie napisane dialogi , a sarkazm, którym bez ograniczeń posługują się bohaterowie wywołuje niekontrolowane wybuchy śmiechu.
Jest zadziornie, jest z humorem, ale gdy trzeba robi się również poważnie i bardzo emocjonalnie.
Swoich bohaterów pani Foryś wykreowała całkiem dobrze. Co najważniejsze, Tessa to bohaterka, którą szczerze da się lubić, o Kilianie nie wspominając, bo ten intryguje od pierwszego pojawienia się na kartach powieści.
Ta dwójka bardzo szybko skradła moje czytelnicze serce, i choć Tessa nie uchroniła się od kilku zachowań na które przewracałam oczami, to jednak jest to bardzo fajna postać, niejednoznaczna i ciekawa.
Kilian jako tajemniczy nieznajomy (który oczywiście stanie się „znajomym”) od początku intryguje, przyciąga jak magnez i wzbudza wiele pozytywnych emocji. Potrafi również zaskoczyć, rozbawić, ale i sprawić, że oczy tak jakby robią się wilgotne.
Ta dwójka potrafi wywołać w czytelniku całą masę emocji, sprawić, że serce aż drży z lęku o ich przyszłość, a kciuki same się zaciskają w ramach kibicowania ich poczynaniom.
Autorka ma lekkie pióro i dobry styl. Jej powieść czyta się z ogromną przyjemności i widać już od pierwszych stron dbałość o język, którym się posługuje.
„Tylko żywi mogą umrzeć” to debiut D.B. Foryś i jednocześnie pierwszy tom cyklu Tessa Brown. Jest to oczywiste zważywszy na zakończenie (które mnie totalnie oszołomiło) i chętnie sięgnę po kolejne tomy.
Biorąc pod uwagę, że powieść jest debiutem, oceniam ją naprawdę dobrze. Jestem mile zaskoczona tą lekturą i przekonana, że każda kolejna książka autorki będzie tylko lepsza.
Książkę miałam przyjemność przeczytać w ramach BookTour z „Tylko Żywi Mogą Umrzeć”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz