piątek, 2 grudnia 2016

"Władczyni Mroku" K.C. Hiddenstorm.

Książkę „Władczyni Mroku” otrzymałam jako egzemplarz recenzencki od autorki  K.C. Hiddenstorm za co bardzo dziękuję! Powieść, to debiut literacki autorki i musze przyznać, że dość udany.
Ale od początku.


Mroczna Władczyni, to opowieść o uczuciu łączącym Lucyfera i Lilith.
Na wskutek zdrady i spisku, zostaje ona porwana z piekieł i wysłana na ziemię jako zwykła śmiertelniczka, która nie pamięta nic ze swojego życia u boku ukochanego.
Zrozpaczony Lucyfer rozpoczyna poszukiwania utraconej ukochanej i od tego rozpoczyna się akcja.

Na początku chcę zaznaczyć, że Władczyni Mroku, to nie powieść skupiająca się na motywie miłosnych rozterek i dylematów w co się ubrać na randkę z potencjalnym ukochanym.
Autorka mimo, że koncentruje się na miłości Lucyfera i Lilith, to nie ogranicza się tylko do tego jednego wątku.
W powieści sporo miejsca zajmują również wydarzenia w piekle oraz niebie, spiski, knowania, walka sił dobra z siłami zła.
Choć jeśli chodzi o podział na dobro i zło, to w Mrocznej Władczyni nie jest on jednoznaczny, a autorka w taki sposób przedstawia wydarzenia w powieści, że nic nie jest ani jednoznacznie białe lub czarne. Uznaje to za duży plus powieści.
Kolejna rzeczą, która podoba mi się w tej historii, to podejście do bohaterów. Lucyfer i Lilith, to bohaterowie źli, którzy po zbuntowaniu się przeciwko bogu, stali się jego antagonistami.
Nie ma po co doszukiwać się w nich dobra, bo zwyczajnie go w nich nie ma. Jedynym  dobrem, które się w nich znajduje, jest łącząca ich miłość.
Podoba mi się takie ukazanie głównych bohaterów, tak inne od schematycznego „jestem zły/zła, ale tak w skrytości serca, to jednak jestem dobry/dobra”.
W powieści K.C. Hiddenstorm nie ma powielania tego schematu i uważam, że to największa zaleta tej książki. Zło jest silne i potrafi wygrywać.
Kolejnym plusem jaki muszę przyznać, to poczucie humoru. Bywało sporo momentów, gdy śmiałam się głośno z poczynań i przemyśleń  głównej bohaterki.
A gdy już przy niej jestem – tzn. Megan/Lilith – to od razu napiszę, że to barwna postać, pełna sprzeczności, nie bojąca się używać dosadnego języka oraz nie żałująca sobie alkoholu, gdy ma na to ochotę.
Natomiast Lucyfer, to wg mnie ciekawie ukazany bohater tragiczny, piękny, śmiertelnie niebezpieczny, bez litości i wyrzutów sumienia żyjący od wieków w swoim królestwie.
Jeśli chodzi o jego wygląd, nie trudno się domyśleć, że autorka jest zafascynowana aktorem  Tomem Hiddleston, bo tak właśnie Lucyfer wygląda.


Autorka ma ciekawy styl, gdybym miała zaryzykować, to napisałabym, że wzorowany mocno na stylu Stephena Kinga.
Co ważne, uważam, że ma również niesamowitą wyobraźnię i ciekawe spojrzenie na kwestie dobra i zła.
Potrafiła stworzyć ciekawą fabułę, zgrabnie ubrać ją w słowa i przedstawić w bardzo obrazowy sposób.
Pochwała należy się również twórcy okładki. Bardzo mi się spodobała, przyciąga spojrzenie i idealnie oddaje klimat powieści.

Niestety Władczyni Mroku nie ustrzegła się  przed minusami.
Największym jak dla mnie, jest przegadanie powieści.
Bohaterowie mają wiele swoich przemyśleń i retrospekcji, o których autorka obszernie się rozpisuje. Przez to akcja wytraca swój impet, czytelnik wybija się trochę z aktualnych wydarzeń.
Jak pisałam powyżej, sposób pisania wydaje mi się podobny do stylu S.Kinga – przy czym u niego jest idealnie zachowana równowaga jeśli chodzi o akcję w stosunku do wewnętrznych monologów bohaterów. Natomiast K.C. Hiddenstorm trochę przedobrzyła i niestety za dużo w niej dygresji, momentami zbyt rozwlekłe opisy.
Drugim minusem, choć zdecydowanie mniej znaczącym, jest nadużywanie określenia „mroczny”. Mroczne rysunki, mroczne piosenki, mroczny klimat, mroczny wygląd.
Z tak dużą wyobraźnią pisarka mogła się pokusić o kilka synonimów.

Całą powieść oceniam zdecydowanie pozytywnie.
Ciekawy pomysł, dobrze poprowadzona akcja, niebanalne podejście do tematu dobra i zła. A co najważniejsze – brak powielania schematów.
Gdyby jeszcze wyeliminować zbytnie przegadanie, to byłaby powieść rewelacyjna, a tak otrzymujemy fajna i wciągającą opowieść o sile miłości, odnajdywaniu swojego przeznaczenia i nieustającej od eonów walce dobra ze złem.

Jeśli K. C. Hiddenstorm napisze kolejną powieść, zapewne po nią sięgnę, bo uważam, że autorka ma ogromny potencjał na zostanie świetną pisarką.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz