środa, 31 sierpnia 2016

"Zgnilizna" Siri Pettersen. Pasjonujący drugi tom serii Krucze Pierścienie


„Zgnilizna” to kontynuacja „Dziecka Odyna” – serii Krucze Pierścienie autorstwa Siri Pettersen (pisałam o tej książce tutaj: Dziecko Odyna)
O pierwszym tomie było dość głośno, książka dostała wiele pozytywnych ocen i recenzji – w tym moją.
Czy „Zgnilizna” utrzymała dobry poziom swojej poprzedniczki?
O tym poniżej.

Akcja powieści rozpoczyna się kilka miesięcy po odejściu Hirki z krainy Ym.
Przekonana, że to spowoduje, że Ślepi znikną z jej ojczyzny, dziewczyna przechodzi przez Krucze Pierścienie i przenosi się… No właśnie. Sama nie wie gdzie.
Jak się okazuje, trafia do współczesnego świata, na ziemię. A konkretnie do Anglii.
Tam dowiaduje się więcej o Ślepych, prawdy o swojej przeszłości oraz wplątuje się w rozgrywki pomiędzy siłami, których istnienia nawet nie podejrzewała.
Jednocześnie śledzimy poczynania Rimego w Ym, jego działania w Radzie oraz desperackie próby poznania prawdy o Ślepych oraz Widzącym.

Niewiele więcej mogę napisać, aby nie zdradzić fabuły. A autorka postarała się, aby było ciekawie, wciągająco i zaskakująco.
Akcja powieści jest bardzo dynamiczna, czy to w Ym czy we współczesnym świecie.
O ile Rime jest w znanym sobie środowisku, o tyle Hirka musi dopiero poznać nowy świat i nauczyć się reguł w nim panujących.
Przychodzi jej to z trudem. Wychowana w krainie, gdzie wszystko funkcjonuje w zgodzie z naturą, nasz sztuczny i zmechanizowany świat, jest dla niej odpychającym miejscem, gdzie z natury nie pozostało praktycznie nic.

Muszę przyznać, że byłam dość zaskoczona umiejscowienie akcji związanej bezpośrednio z Hirką. Jest to ciekawy zabieg, wprowadzający sporo zamieszania i działający na plus powieści.
Hirka, która już w Ym czuła się wyobcowana w związku z brakiem ogona, w świecie, który miał być jej domem, czuje się podobnie.
Uświadamia sobie, że ludzie i aetlingowie wcale się od siebie nie różnią za bardzo.
Mimo młodego wieku, na jej barki spadnie ogromna odpowiedzialność, a prawda, którą pozna, okaże się dla niej miażdżąca.
Jednocześnie stanie się ofiarą rozgrywek i manipulacji, a to kto jest jej wrogiem, a kto przyjacielem, wcale nie będzie takie oczywiste.
Wiele razy udało się autorce mnie zmylić i zaskoczyć. Zresztą nawet po zakończeniu lektury, jestem zdania, że to co teraz uważam za jasne i klarowne, w kolejnych tomach już takim nie będzie.
Wciąż mam również podejrzenia, że sojusznicy dziewczyny, wcale nimi tak naprawdę nie są.
Niestety tego nie dowiem się tak szybko jakbym chciała, gdyż kolejny tom serii ma się ukazać dopiero w lutym 2017.

Jeśli chodzi o wątek Rimego, to rozwinął się zdecydowanie na plus. W pierwszym tomie był dla mnie ciekawy, ale niewiele ponadto. W Zgniliźnie autorka zdecydowanie poszła do przodu jeśli chodzi o rozwój tej postaci.
Chłopak zmienia się w mężczyznę. Przytłoczony władzą, której nigdy nie chciał, odpowiedzialnością i wyrzutami sumienia, Rime staje się ofiarą spisków i manipulacji nie mniejszych, niż Hirka.
A świadomość, że być może dziewczyna odeszła na darmo, doprowadza go do podjęcia działań, które na zawsze zmienią całe jego życie i nierozerwalnie zwiążą go z jego największym wrogiem.


Autorka wraz z pojawieniem się Hirki w naszym świecie, wprowadziła też nowe postacie. Spodobali mi się nowi bohaterowie. Nie dowiadujemy się o nich wszystkiego, wciąż mają swoje tajemnice, które będzie można odkryć w kolejnych tomach.
Jestem ich bardzo ciekawa, bo tak jak pisałam wczesniej, uważam, że Siri Pettersen sprawnie wprowadza czytelnika w błąd, aby w kolejnych tomach znów go zaskoczyć całkowitą zmianą kierunku fabuły i charakteru swoich bohaterów. Tak samo jak ma to miejsce w Zgniliźnie. 
W powieści jest kilka zwrotów akcji, których kompletnie się nie spodziewałam i które całkowicie mnie zaskoczyły.
Autorka świetnie oddała chaos działań dziewczyny w nieznanym jej świecie, jej próby zrozumienia tego, kto jest jej przyjacielem, a kto wrogiem.
Bardzo dobrze ukazała próby radzenia sobie z niechcianą władzą przez Rimego, z rozgoryczeniem, rozczarowaniem.

Powieść napisana jest bardzo dobrze, Siri Pettersen ma lekkie pióro, potrafi bardzo obrazowo przedstawiać otaczający bohaterów świat, wątpliwości i rozterki swoich postaci ukazać tak, że nie sprawiają oni wrażenia użalających się nad sobą i swoim losem nastolatków. 
Pisarka sprawnie połączyła nordycką mitologię z naszym współczesnym światem, wszystkie wydarzenia układają się w spójną całość,.
Chwilami miałam wrażenie, że w porównaniu do Dziecka Odyna, Zgnilizna jest kompletnie inną książką, całkowicie różną od swojej poprzedniczki. A jednak, to wciąż ta sama historia, ci sami bohaterowie, te same zagadki do rozwiązania.
Oczywiście pojawia się sporo nowych niewiadomych, na miejsce już rozwiązanych tajemnic.
Zaostrza to tylko mój apetyt na kolejne książki tej serii.
Czytając Zgniliznę, utwierdziłam się w przekonaniu, że Dziecko Odyna to nie był przypadek, a dobrze przemyślany pierwszy tom ciekawej i wciągającej serii.

* Zdjęcie prezentowane na tym blogu jest własnością autora. Wykorzystywanie i kopiowanie zdjęć bez mojej zgody jest zabronione
(Ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych z dnia 04.02.1994r.Dz.U.Nr 24, poz. 83).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz