sobota, 29 maja 2021

"Struna***Wyspa Nazino" Stefan Türschmid

 Struna i  Wyspa Nazino to dwa opowiadania autorstwa Stefana Türschmida, które


niedawno ukazały się drukiem. Oba dotyczą wydarzeń z epoki stalinizmu i oba wzbudziły we mnie ogromne emocje. 

Zacznę od tego, że opowiadania ukazały się już po śmierci pisarza, co było dla mnie ogromnym i strasznie smutnym zaskoczeniem. Miałam tą przyjemność poznać pana Türschmida osobiście na Targach Książki w Krakowie w 2019 roku. Było to spotkanie pełne emocji, porozmawiałam z autorem o jego książkach, tych napisanych i tych dopiero planowanych, o fascynacją historią, w szczególności okresem stalinizmu i Rosją. Pan Türschmid o historii i swoich książkach opowiadał z ogromną pasją, rozmowa z nim to była czysta przyjemność. Może dlatego jego odejście wstrząsnęło mną tak samo jak śmierć C.R. Zafona. Nie mogłam uwierzyć, że już nie będzie więcej nowych książek, że pozostanie już tylko powrót do tych napisanych. 

Jeśli chodzi o tytułowe opowiadania, to Struna przedstawia historię generała Armii Czerwonej Andrieja Własowa, który po długiej i  bohaterskiej walce z hitlerowskimi Niemcami dostaje się do niewoli. Jest rok 1942, a  Własow decyduje się na kolaborację, aby urzeczywistnić swoje marzenie pokonania komunizmu i odtworzenie narodowej Rosji. Jego historia nie jest czarno – biała, jego motywy potrafią przekonać, jego argumenty wydają się być sensowne. Autor pisze bardzo bezstronnie, nie przemyca swoich ewentualnych sympatii czy antypatii do Własowa, pozwala czytelnikowi wyrobić sobie swoje zdanie. Podobała mi się ta opowieść i ogromnie żałuję, że to „tylko” opowiadanie, a nie cała powieść, bo jest tu o czym opowiadać. Autor bardzo ściśle trzyma się faktów historycznych, a tam gdzie coś nie jest pewne, dodaje przypis i wybiera tą wersję, która wydaje się być bardziej prawdopodobna. 

Wyspa Nazino to opowiadanie o wydarzeniach, o których nie usłyszycie w szkole na lekcjach historii. To wstrząsająca i brutalna opowieść o haniebnych decyzjach Stalina, jego czystkach w latach trzydziestych i niewyobrażalnym okrucieństwie, na które skazywał niewinnych ludzi. To opowieść o zesłanych na tytułową wyspę ludziach (pasożytach społecznych wg ówczesnej władzy), gdzie panował taki głów, że cała wyspa stała się wylęgarnią kanibalizmu i wydarzeń rodem z najgorszego koszmaru. Ciężko było czytać o tym wydarzeniach, zresztą Stalin utajnił wszystkie raporty na ten temat i zepchnął te wydarzania w mroki historii. Uważam, że to niezwykle ważne, że pan Türschmid o nich napisał. O takich rzeczach nie powinno się zapominać. 


Oba opowiadania są napisane w bardzo dobrym stylu, czyta się je (pomimo drastycznych scen) z ogromną przyjemnością. To wciągające historie, które kończą się zbyt szybko, człowiek czuje niedosyt, chciałby poznać więcej faktów przedstawionych w tak dobrym stylu, w jakim robił to pisarz.  I tylko pozostaje ogromny żal, że Stefan Türschmid odszedł, że już nic więcej nie napisze. Jeśli nie znacie twórczości autora, to gorąco polecam poprzednie powieści pisarza. Na blogu są opinie o jego książkach „Mrok i mgła” oraz „Czwarty czerwony”. Obie te powieści wywarły na mnie ogromne wrażenie i sprawiły, że pan Türschmid na zawsze pozostanie jednym z najbardziej szanowanych i lubianych przeze mnie autorów. Na koniec dodam jeszcze, że w tej książce, na końcu znajduje się posłowie, które gorąco polecam przeczytać. 


niedziela, 16 maja 2021

"Ten, którego pragnę" Kennedy Fox

 Emily jest lekarzem w dużym mieście. Wszystko się układa i zawodowo i


prywatnie, aż kobieta odkrywa, że jej chłopka, również lekarz, zdradza ją z pacjentką. Chcąc uciec do złamanego serca, przenosi się do innego szpitalu, w małym miasteczku. Za namową przyjaciółki, idzie z nią na wesele jej przyjaciół, a tam, pod wpływem chwili i alkoholu, postanawia spędzić jedną jedyną noc z nieznajomym. Noc namiętną i szaloną.
Jakie jest jej zdziwienie, gdy w poniedziałek rano, pierwszego dnia pracy odkrywa, że nieznajomy okazuje się być lekarzem z tego samego szpitala, dodatkowo wyznaczonym na jej tymczasowego opiekuna.

Co będzie dalej?
Tak, dokładnie to co właśnie pomyśleliście.


„Ten, którego pragnę” to romans, którego akcja miała się rozgrywać w środowisku szpitalnym. I faktycznie para głównych bohaterów jest lekarzami, ale mimo to większość akcji toczy się poza szpitalnymi murami. Najpierw poznajemy parę głównych bohaterów, potem tych drugoplanowych, którzy wydają się całkiem ciekawi, a następnie cała fabuła skupia się na romansie. I to nie tylko Evana i Emily, ale i innych postaci przewijających się w książce.  Miłość i romans są tu niezaprzeczalnie na pierwszym miejscu i to wokół nich kręci się cała fabuła.

W książce nie brakuje odważnych scen seksu i nieprzewidzianych, a równocześnie bardzo dramatycznych zwrotów akcji. Wszystko to powinno zaserwować mi całkiem przyjemną lekturę, gdyby nie totalna przewidywalność. W tej książce nie ma niczego, czym autorka mogłaby zaskoczyć czytelnika. Wszystko co się wydarzyło na kartach tej powieści, było do przewidzenia po jakiś dwóch rozdziałach.  I choć schematyczność w romansach nie jest jakąś wielką wadą, bo i ciężko o świeżość w tak wyeksploatowanym gatunku, to jednak szybkość z jaką rozwijał się związek głównych bohaterów i w jakim tempie od „wrogów” doszli do „kochanków”, była dla mnie za szybka, jakby autorka chciała już tylko motyli w brzuchu i wzruszających ogromem uczuć wydarzeń. Nie czułam się zaskoczona, nie czułam tej niepewności podczas czytania, nie było dreszczyku emocji, bo dla mnie było oczywiste jak ta historia się rozwinie i zakończy. 


Miałam wobec tej książki ciut inne oczekiwania, więc może dlatego nie do końca przypadła mi ona do gustu. Jako lekki romans na jedno popołudnie, ta książka nada się idealnie, bo styl autorki jest dobry i potrafi zgrabnie operować słowem. Kennedy Fox ma lekkie pióro i zgrabnie prowadzić fabułę.  Może to nie był dobry czas na tą książkę, a może ja szukam nawet w romansach czegoś więcej. Niemniej jednak dla fanów gatunku ta powieść powinna się spodobać i ja na pewno jej nie odradzam. Na letnie oderwanie od rzeczywistość, ta niewymagająca historia się nada.