czwartek, 25 stycznia 2024

"Slaying the Vampire Conqueror" Carissa Broadbent

 Rok 2023 zakończyłam drugim tomem serii Crowns of Nyaxia Carissa


Broadbent,  a 2024 rozpoczęłam osadzoną w tym świecie samodzielną powieścią "Slaying the Vampire Conqueror" tej autorki. To niezależna powieść, z całkiem innymi postaciami i rozgrywająca się w innym miejscu, w tym samym świecie.

Głównymi postaciami są tu wampir Atrius, który najeżdża tereny, gdzie żyje należąca do zgromadzenia (coś na kształt zakonu) Arachessen (które czci boginię Acaeję)  -  Sylina. On bez zawahania zdobywa kolejne miasta, ona dostaje misję zinfiltrowania wampira i zdobycia informacji, a następnie zabicia go. Sylinie udaje się dostać do obozu wroga i zaczyna realizować swój plan. Ale jak to bywa, z czasem okazuje się, że nie wszystko jest takie, jak mogło się wydawać, a wróg nie zawsze okazuje się wrogiem.

Na fali zachwytu nad Crowns of Nyaxia i w oczekiwaniu na kolejne tomy serii, rzuciłam się na tą powieść, jak przysłowiowy Reksio na szynkę 😉

Najbardziej zaciekawiła mnie główna bohaterka, która jest niewidoma. Jest sprawnym zabójcą, świetną wojowniczką, posiada pewien rodzaj magii, dzięki któremu"widzi" w pewien sposób. Byłam ciekawa tego, jak pokieruje nią autorka i muszę przyznać, że podobał mi się sposób jej nakreślenia. 

Również Atrius nie jest "typowym" krwiopijcą, jego postać to nie tylko siła i wampirze moce. To skomplikowany charakter, z jednej strony bezlitosny zabójca, z drugiej strony mężczyzna z trudną przeszłością i jednym celem. Spotkanie jego i Syliny to  prawdziwa mieszanka wybuchowa i świetnie poprowadzone enemies to lovers. I chcę to podkreślić, że tutaj faktycznie mamy rozłożoną w czasie ścieżkę od wrogów do kochanków, a nie skróconą wersję na dwie strony 😉

Akcja jest bardzo dynamiczna, naprawdę wiele się tu dzieje i jest kilka wydarzeń, które wprawiają w totalne zaskoczenie. 

Strasznie mi się podobała ta historia ❤ 

Do tego - z racji, że to romantasy - wątek miłosny jest w idealnej równowadze z fabułą, akcją i pobocznymi wątkami. Naprawdę, ta książka to jedna z lepszych jakie czytałam w ostatnim czasie i jestem nią prawdziwie oczarowana. Aż żałuję, że to jednotomówka, bo chętnie poczytałabym jeszcze o głównych bohaterach. Liczę, że pojawią się w którymś z kolejnych tomów Crowns of Nyaxia 😉

I że polski wydawca, również i tą powieść wyda.

piątek, 19 stycznia 2024

Jeźdźcy Apokalipsy" Laura Thalassa

 "Jeźdźcy Apokalipsy" Laura Thalassa 


Pierwszy tom serii wydany w PL w 2019 roku i zaraz potem... porzucony. 

Zaraza (czyli Pestilence) to była pierwsza tego typu książka z takim bohaterem, który w sumie jest tym złym, a i tak finalnie zdobywa serce swojej wybranki i zasługuje na odkupienie. I ludzie, nie oszukujmy się, on tam wyczynia straszne rzeczy, a do tego dziesiątkuje ludzi ;) I co? No i podobało mi się :D

Potem, gdy się okazało, że wydawnictwo Filia olewa dalsze tomy, odpuściłam nękanie ich zapytaniami i położyłam przysłowiowy krzyżyk na serii. 

Ale w ubiegłym roku postanowiłam wrócić do nauki angielskiego (o czym pisałam kilka razy) i nagle otworzyło mi się okienko na kolejne książki z tego cyklu.

Jako drugi pojawia się Wojna (War) i od razu kradnie moje serce. Żeby nie było złudzeń, jest dokładnie taki, jak można się po Wojnie spodziewać. Jest krwawo, brutalnie i bezkompromisowo. I jest oczywiście kobieta, które wkracza w jego "życie" i je zmienia. Byłam zaskoczona jak "miękki" przy niej staje się Wojna i jak fajnie autorka ich relację opisała. Drugi tom bardzo mnie usatysfakcjonował i od razu sięgnęłam pod tom trzeci.

Głód (Famine), to część, do której miałam wiele obaw i byłam przekonana, że mi się nie spodoba. I początek rzeczywiście nie był łatwy, ale potem, jakoś tak nagle, wszystko się tak poskładało, że nie mogłam się od książki oderwać. Początkowo postać Any mocno mnie zaskoczyła i nie wiedziałam co wobec niej czuję. Ale finalnie okazało się, że była idealna dla tego chyba najbardziej sadystycznego i niestabilnego z Jeźdźców. Co więcej, w tym tomie jest sporo fajnego humoru i sarkazmu w wydaniu Głodu i naprawdę wiele razy śmiałam się głośno z tego, co on wygadywał :D Finalnie jestem bardzo zadowolona z tej części i Głód skradł moje serce. I fakt, że został w sumie cały czas takim samym sku*m, którego trzymała w ryzach Ana podobał mi się najbardziej. 

I wreszcie tom finalny, czyli Śmierć (Death) - tom na który czekałam najmocniej. Uwielbiam Śmierć jako postać w literaturze. I miałam oczywiście swoje oczekiwania. A co się stało? Otóż było totalnie inaczej niż myślałam i to było piękne. Autorka wspaniale opisała Śmierć jako postać, jego motywacje, jego decyzje i to jak postępował. Jak jednocześnie był zimny i opanowany oraz miękki i samotny. Jestem oczarowana tym tomem, a relacja Śmierci z Lazarus jest naprawdę piękna. Oczywiście i tutaj mamy przemoc, zabijanie całych miast i równanie ich z ziemią, ale jednocześnie jest też coś więcej, co sprawia, że ten tom wydaje się być bardziej poważny, dojrzalszy.

Świetnie spina też losy wszystkich czterech braci (Głód wciąż jest sobą ;) ) i ładnie oraz wzruszająco je kończy. 

Cała seria mocno zapadła mi w serce, ale trzeba pamiętać jaki to gatunek, że jest tu sporo seksu, jest przemoc, różnego rodzaju traumy i potraktować to trochę z przymrużeniem oka. A wtedy historia Jeźdźców Apokalipsy i ich odkupienia staje się czystą przyjemnością.