sobota, 4 listopada 2017

"Zapisane w kartach" V tom serii INNI Anne Bishop

Na finałowy, piąty tom serii INNI Anne Bishop czekałam niecierpliwie. Oczarowała mnie ta seria od pierwszego tomu, stała się jedną z tych, do których wracam co pewien czas.
Akcja powieści rozpoczyna się niedługo po tym, jak Starsi wzięli odwet na ludziach i krwawo stłumili ich
powstanie przeciwko Innym. Wiele miast zniknęło z powierzchni ziemi, niektóre zostały całkowicie wyludnione.
Ludzie przekonali się, że nie są właścicielami terenów, które zamieszkują, a w ciemności przebywają istoty mogące zniszczyć cały ludzki gatunek.
Dziedziniec w Lakeside  nie ucierpiał za bardzo, choć i tam nie obyło się bez ofiar.  Simon i Meg próbują utrzymać kruch pokój pomiędzy ludźmi a terra indigena żyjącymi razem na dziedzińcu.
I wszystko byłoby ok., gdyby nie dwa wydarzenia, pojawienia się na dziedzińcu Cyrusa Montgomery, cwaniaczka robiącego szemrane interesy, posuwającego się do każdego draństwa dla osiągnięcia własnych korzyści oraz przybycie na dziedziniec dwojga Starszych.
Ci ostatni zabraniają Simonowi pozbycia się Cyrusa z dziedzińca, chcą bowiem obserwować jak jeden człowiek może wpłynąć na całą społeczność i nauczyć się, jak rozpoznawać jego złe intencje i działania.
Ludzi i terra indigena zaczną się przed jego działaniami bronić, a Meg zobaczy w swoich wizjach grób.


Akcja powieści jest bardzo dynamiczna. W powieści spotykamy wszystkich dobrze znanych bohaterów z poprzednich tomów, pojawi się również kilka nowych postaci, ale prócz Cyrusa i jego rodziny, nie odegrają one zbyt ważnej roli.
Oczywiście głównym antagonistą w tym tomie jest brat porucznika Montgomery – Cyrus. Przy czym nie ma tu jednego dużego spisku, z którym muszą zmierzyć się mieszkańcy dziedzińca, ale szereg drobniejszych wydarzeń, które w taki czy inny sposób będą zagrażać pokojowi pomiędzy ludźmi a Innymi.
Autorka bardzo obrazowo pokazuje, jak jeden człowiek może wpłynąć na całą społeczność, jak potrafi zniszczyć wzajemne zaufanie i zburzyć kruche porozumienie.
Ukazuje również, jak ludziom trudno sobie poradzić z odmiennością i potrzebie sprostania wymaganiom narzucanym przez otoczenie.

Anne Bishop ma lekki i przyjemny styl. Powieść czyta się szybko i jest ogromnie wciągająca. Świat Innych wykreowany jest bardzo obrazowo. Choć niestety da się wyczuć pewną różnicę, pierwsze trzy tomy były tłumaczone przez inną tłumaczkę i to się czuje. Według mnie tłumaczka pierwszych trzech części lepiej potrafiła oddać klimat powieści.
Nie to, żeby tom czwarty i piąty były złe czy gorsze pod względem zawartości, fabuły czy akcji. Ale np. pojawiają się niepotrzebne zmiany nazw miejsc, osad itd. Również język wydaje mi się trochę mniej plastyczny, obrazowy.
Niemniej jednak, powieść czyta się dobrze i bez problemów czytelnik jest wciągany w fabułę.

W tej części poznajemy trochę lepiej naturę Starszych. Jest również bardziej krwawo i brutalnie.  Co ciekawe, dopiero pojawienie się Cyrusa uświadamia ludziom, w jak komfortowych warunkach żyli do tej pory na Dziedzińcu. Zobaczyli, że ich bezpieczeństwo zostało zagrożone przez poczynania jednego człowieka, a karę za to mogą ponieść wszyscy. I solidarnie z terra indigena postanowili temu zapobiec.
Natomiast Starsi przekonali się, że zło nie jest zależne od gatunku, tylko od charakteru człowieka.

Praktycznie wszystkie wątki zostają wyjaśnione i zakończone. Choć pojawia się jeden nowy, który nie doczekał się rozwiązania i może być małą, otwartą furtką do kontynuacji, gdyby autorka postanowiła wrócić do Dziedziniec w Lakeside  i jego mieszkańców.
Jeśli chodzi o wątek uczucia pomiędzy Simonem i Meg, to jest on prowadzony tak samo, jak dotychczas. Subtelnie, nienachalnie, z wyczuciem. Nie dominuje w żaden sposób fabuły, ale jest jej idealnym uzupełnieniem.
Oczywiście ta para jest spoiwem całej społeczności Dziedzińca w Lakeside, przykładem tego, że przyjaźń, miłość i troska potrafią pokonać wszystkie różnice i podziały.

Jeśli chodzi o kreację bohaterów, to nic nowego nie mogę napisać, bo nic się nie zmienia. Znamy ich wszystkich z poprzednich książek z serii, ich charaktery, osobowość, dążenia, troski i radości. Autorka potrafi tworzyć fascynujące postacie, oddać ich osobowość i złożone charaktery.
Śledzimy ich codzienne zmagania, decyzje jakie muszą podejmować i wyzwania z jakimi muszą się mierzyć.
W tym tomie wątek wieszczek krwi jest całkowicie marginalny, prócz Meg nie pojawiają się żadna z pozostałych dziewczyn, które po wyzwoleniu ich z ośrodków zostały ukryte przed ludźmi.
Dzieje się tak dlatego, że cała akcja w tym tomie rozgrywa się na Dziedzińcu w Lakeside.
W powieści jest trochę sytuacji humorystycznych, ale zdecydowanie mniej niż w poprzednich tomach.
Anne Bishop koncentruje się relacjach pomiędzy terra indigena a ludźmi, tych szeroko pojętych, jak i tych dotyczących poszczególnych bohaterów.
Kładzie mocny nacisk i podkreśla, że ludzie nie dzielą się na bogatych czy biednych, wysokich czy niskich, białych czy czarnych, ale zwyczajnie na dobrych i złych. 


Autorka świetnie wykreowała świat Innych i rządzące nimi prawa, zrobiła to bardzo obrazowo i ciekawie.
Pokazała jak skomplikowanym gatunkiem są ludzie, jak bardzo potrafią szkodzić sobie samym, innym gatunkom, naturze, zwierzętom. Jak bardzo są przekonani, że im wszystko się należy, bez względy na koszty.
Ukazała również jaką mogą ponieść za to karę.

Uważam, że „Zapisane w kartach” to dobre zakończenie serii, niejednoznaczne, z otwartym zakończeniem, które pozostawia możliwość napisania kolejnych historii ze świata Innych.
Na stronie autorki przeczytałam, że tak się stało i w 2018 ma się pojawić nowa powieść ze świata Innych, z nowymi bohaterami, a akcja ma się rozgrywać w całkiem innym miejscu. Ciekawa jestem czy autorka pozwoli w tej książce pojawić się starym bohaterom, czy jednak całkiem się od nich odetnie.
Liczę na to, że polski wydawca zdecyduje się ja wydać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz