piątek, 2 listopada 2018

"Guerra" Melissa Darwood

Guerra autorstwa Melissy Darwood, to drugi tom serii Wysłannicy, która miała swoją premierę 26
października.
Jest to kontynuacja Laristy, pierwszej powieści autorki, nie tak dawno temu wydanej ponownie.
Akcja powieści jest bezpośrednią kontynuacją wydarzeń z Laristy, ale w tym tomie skupia się na Zuźce, przyjaciółce Lary i jej związku z Patrykiem – Guardianinem.
Wszystko wydaje się być ok do czasu feralnego koncertu, gdy Patryk wbrew zasadom ratuje Zuzce życie, przez co skazuje się na zesłanie do Guerry.
Zrozpaczona dziewczyna postanawia go stamtąd wyciągną i wyrusza w podróż, która zmieni wszystko…


Gdy zaczynam czytać Guerrę, spodziewałam się lekkiej historii o miłości, która spotyka na swojej drodze wiele przeszkód do pokonania.
I wiecie co?
Dawno nie dałam się tak pozytywnie zaskoczyć, jak podczas czytania Guerry.
Akcja powieści jest bardzo wartka od samego początku. W tej objętościowo niepozornej książce jest skompresowane wiele niesamowitych wydarzeń i sporo fascynujących postaci.
Oczywiście na pierwszy ogień idzie główna bohaterka. Poznajemy lepiej Zuzę i mamy możliwość zajrzeć do jej głowy i serca, poznać myśli, uczucia, lęki, obawy i nadzieje.
Ta harda i chwilami buńczuczna dziewczyna, która w pierwszej chwili potrafiła mnie zirytować swoim zachowaniem, przechodzi stopniową przemianę, która ujęła mnie za serce i sprawiła, że pokochałam tą charakterną dziewuchę.
Autorce udało się jej nie przerysować, nie zostawić czytelnikowi wkurzającej bohaterki, ale ukazać co sprawiło, że Zuza miała taki a nie inny charakter, jej dobre strony i wrażliwe serce.
Kibicowałam jej, miałam nadzieję, że wszystko jej się uda i powiedzie. Chwilami byłam pełna lęku, gdy nad nią i resztą bohaterów zbierały się czarne chmury i groziło im kolejne niebezpieczeństwo.

Sam pobyt w tej przerażającej krainie, gdzieś pomiędzy piekłem i niebem, to była dla mnie jak obleczona w obrazy Beksińskiego wizja miejsca pełnego rozpaczy, z którego nie ma już powrotu.
Byłam zachwycona i jednocześnie przerażona Guerrą. Ogromna w tym zasługa autorki, która bardzo plastycznie opisała to miejsce i potrafiła przemówić do mojej wyobraźni.
W Guerze Zuza będzie miała okazję poznać innych jej „mieszkańców”. Niektórzy nie odgrywają większej roli, ale pojawią się bohaterowie wyjątkowo ważni i dla fabuły i dla samej Zuzy.
Kreacja bohaterów to kolejna zaleta tej powieści. Autorka tworzy postacie nieidealne, pełne sprzeczności, a jednocześnie potrafi tak umotywować ich działania, że nawet jeśli coś budziło mój wewnętrzny sprzeciw, to bez problemu potrafiłam zrozumiem, dlaczego postępują tak, a nie inaczej i mimo to trzymać kciuki za to, aby wszystko się im udało.

Kolejnym ogromnym plusem Guerry, to emocje. Ta powieść jest nimi przepełniona. I wbrew obecnej modzie, nie dlatego, że dokonuje emocjonalnych szantaży na psychice czytelnika, ale autentycznie porusza w sposób naturalny opowiadaną historią, tym co sobą reprezentują bohaterowie, ich wnętrzem i tym co przeżywają, targającymi nimi uczuciami, o których autorka potrafi pisać z wyczuciem i ogromną pasją.
Nie wiem jak to dobrze ubrać w słowa, ale to książka nie wali czytelnika między oczy wszystkimi traumami tego świata, za to porusza wspaniałą historią i tym z czym przyszło się zmierzyć bohaterom.
Uważam, że to nie lada sztuka tak napisać powieść, aby emocje potrafiły zawładnąć czytelnikiem nie dlatego, że na bohaterów spadają wszystkie nieszczęścia tego świata, a za sprawą nich samych i tego co buzuje wewnątrz nich.
Melissie Darwood ta sztuka się w Guerze zdecydowanie udała i przyznaję, że zostałam tym bardzo pozytywnie zaskoczona.
Guerra jest bardziej dojrzałą powieścią niż Larista, ale i bohaterowie są też trochę starsi i bardziej doświadczeni.
Widać również jak bardzo rozwinął się warsztat autorki i jak wyrobił jej styl pisania.
Guerrę czyta się naprawdę dobrze, język jakim jest napisana jest przyjemny i obrazowy.
A zakończenie powieście jest dla mnie absolutnie cudowne, totalnie zaskakujące i lepszego nie mogłabym sobie wymarzyć.
Należą się autorce ukłony za to, jak zakończyła tą powieść. Mam swoje pewne skojarzenia, ale aby nie psuć nikomu lektury, napiszę o nich do autorki osobiście, bo komuś muszę o tym powiedzieć.

Wiem, że się rozpisałam, ale „Guerra” zrobiła na mnie bardzo duże wrażenie. Spodziewałam się lekkiej historii o miłości, a dostałam o wiele więcej. Melissa Darwood ma wyjątkowe spojrzenie na świat i wiele celnych obserwacji, z którymi ja sama się zgadzam, a przemycone do tej powieści skradły moje serce.
Ta książka jest naprawdę dobra i szczerze polecam ją każdemu, niezależnie od wieku. Odnajdziecie tu dużo emocji, uczuć i wyjątkowych bohaterów. Poznacie smak rozpaczy, ale i nadziei. Zostaniecie przez autorkę zaskoczeni i nie jeden raz zmuszeni do refleksji na temat życia, miłości i poświęcenia.
Czekam niecierpliwie na kolejny tom tej serii. Jestem pewna, że skradnie moje serce tak samo jak Guerra.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz