wtorek, 19 kwietnia 2016

"Marcowe fiołki" Sarah Jio. Lekka i wciągająca opowieść o burzliwej miłości i odnajdywaniu swojej drogi.



Marcowe fiołki miała być lekką, kobiecą literaturą na jeden wieczór, taką do poczytania przy dobrej kawie.
Ot taka książka po której niczego wielkiego się nie ma co spodziewać, niewymagająca lektura.

I choć książka ta faktycznie okazała się typową literaturą kobiecą, to wbrew moim oczekiwaniom okazała się również  bardzo ciekawa i wciągająca, z tajemnicą rodzinną sprzed kilkudziesięciu lat w tle.

Książka opowiada o miesiącu z życia Emily, która po rozwodzie postanawia pojechać na wyspę w odwiedziny do swojej ukochanej ciotki Bee.
Już pierwszej nocy odkrywa w szufladzie szafki nocnej pamiętnik tajemniczej Esther, która na jego kartach opowiada historię swojej burzliwej miłości do Elliota oraz dramatycznych wydarzeń, które będą następstwem tego uczucia.
Próbując odkryć kim była Esther, bohaterka zacznie odkrywać rodzinne tajemnice, a w jej własnym życiu zacznie się nowy rozdział…

Od razu się przyznam, że lubię czasem przeczytać dobrze napisany romans i powzruszać się w trakcie lektury.
Tego właśnie oczekiwałam od książki Sarah Jio, a muszę przyznać, że dostałam trochę więcej.
Bowiem opowiedziana przez nią historia, to pełna pasji historia niespełnionej miłości Esther, Elliota i dramat tych, którzy ich kochali. 
Wszyscy bohaterowie zostali skonstruowani bardzo dobrze, to ludzie z krwi i kości. Popełniają błędy, poddają się emocjom, kochają i nienawidzą.

Odkrywanie tajemnic z przeszłości bardzo dobrze uzupełniało opowieść o Emily, która próbowała ułożyć sobie od nowa życie po rozwodzie i wyleczyć rany, które spowodowała zdrada męża.

Akcja książki toczy się dość leniwie, ale fabuła jest tak ciekawa, że książkę czyta się bardzo dobrze.
Autorka w przekonujący sposób oddała klimat wyspy oraz niespieszny rytm życia w wyspiarskich warunkach.
Miałam możliwość dobrego poznania Emily, zrozumieć jak się czuła i z czym musiała sobie poradzić. 

Książka nie jest przesłodzona ani naiwna. Bohaterowie są ciekawi, a autorka pokazała, że każdy skrywa jakieś sekrety.
Sarah Jio ma lekkie pióro, lektura była przyjemna i kolejne strony szybko mijały.
Nie sposób było nie kibicować Emily w jej działaniach mających na celu rozwiązanie tajemnicy z przeszłości, rodzącemu się uczuciu i jej próbom powrotu do pisania.
Co ważne, główna bohaterka nie jest irytująca, nie podejmuje dziwnych i całkowicie nielogicznych decyzji, jak to często bywa w tego typu literaturze.
Jest fajną młodą kobietą, której świat zawalił się na głowę, a która mimo to nie poddaje się i pragnie znów żyć pełnią życia, lecząc ból i złamane serce.

I mimo, że Marcowe fiołki, to nie jest wybitna literatura, to jest to dobrze napisana książka, z ciekawymi bohaterami, wciągającą fabułą i nutką tajemnicy, którą chce się odkryć wraz z Emily.
To książka, z którą spędza się udany wieczór i nie odkłada się jej aż do ostatniej strony.
Bo największą zaletą Marcowych fiołków jest to, że wszystkie emocje w tej książce wydają się naturalne, a bohaterowie prawdziwi.
Nie ma tu żadnych górnolotnych i patetycznych wypowiedzi, które mają wyciskać łzy z oczu czytelnika, grając na jego uczuciach.
Wzruszenia w tej książce dostarcza czytelnikowi sama historia, którą opowiada autorka. 
A robi to na tyle dobrze, że z pewnością sięgnę po kolejne jej książki, gdy będę chciała przeczytać wciągającą historię o miłości. 


* Zdjęcie prezentowane na tym blogu jest własnością autora. Wykorzystywanie i kopiowanie zdjęć bez mojej zgody jest zabronione
(Ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych z dnia 04.02.1994r.Dz.U.Nr 24, poz. 83).




2 komentarze:

  1. Znalezienie dobrej książki o miłości ostatnimi czasy graniczy z cudem, więc, jeśli uda mi się znaleźć "Marcowe Fiołki", to z pewnością przeczytam. Swoją drogą zazdroszczę biblioteczki - wydaje mi się, że też jesteś jedną z tych osób, którzy lubią mieć pełno książek na półce :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem zauroczona tą książką.Faktycznie ciężko dziś trafić na fajną książkę o miłości, która nie byłaby naiwna lub przesłodzona, a miała fajnych bohaterów. Marcowe fiołki są właśnie lekki i fajne. Co do ilości książek - ja często wracam do książek które już czytałam, więc nie sprzedaję swoich książek :) P.S.
    Na zdjęciu to tylko jeden z 4 regałów z moimi książkami :)

    OdpowiedzUsuń