sobota, 6 lutego 2016

„Zanim się pojawiłeś” Jojo Moyes. Śmiech przez łzy…








Książka zaczyna się dość niepozornie, dwudziestosześcioletnia Lou traci pracę w kawiarni. Gdy nie może znaleźć nowej, w akcie desperacji przyjmuje posadę opiekunki trzydziestopięcioletniego Willa.
Mężczyzna na wskutek wypadku został sparaliżowany (porażenie czterokończynowe), a jego rodzice prócz wykwalifikowanego pielęgniarza, zatrudniają również Lou jako towarzystwo i opiekę dla syna.
Mimo trudnych początków, czyli wzajemnej niechęci Lou i Willa,  rodzi się między nimi uczucie, które wpłynie na ich życie.
Will nie chce wieść bolesnej wegetacji, a Lou ma pół roku, aby mu pokazać, że życie nawet z jego chorobą, ma swoje szczęśliwe chwile.

Nie można odmówić autorce poruszenia bardzo trudnego tematu. Każdy z nas choć raz pomyślał o tym, jak przerażająca jest wizja całego życia spędzonego w bezruchu i byciu zdanym na nieustającą pomoc innym, bez możliwości decydowania o samym sobie.
A tak właśnie czuje się Will, który ma tylko możliwość poruszania głową i ledwie odczuwalnie jedną dłonią.
Z mężczyzny, który czerpał z życia pełnymi garściami, w ciągu jednej chwili stał się człowiekiem, który stracił nadzieję, a jego jedynym marzeniem jest, aby jego cierpienie się skończyło.
Mimo, że temat jest trudny, to Jojo Moyes poradziła sobie z nim wspaniale.
Bardzo dobrze nakreśliła psychologiczną stronę powieści, dzięki czemu nie jest to ckliwy romans, a niesamowicie poruszająca historia o sile uczucia, życiu jako wartości samej w sobie, oraz pogodzeniu się z losem i decyzjami, z którymi zmagać nie powinien się nikt.


Czytając „Zanim się pojawiłeś” doświadczałam wielu różnych emocji. Od śmiechu, poprzez frustrację, gniew, aż po łzy.
Każdy kolejny dzień, który Lou spędzała z Willem sprawiał, że coraz mocniej ich lubiłam. Autorka świetnie nakreśliła głównych bohaterów oraz tych drugoplanowych – rodzinę Lou oraz Willa. Pokazywała ich wady, smutki i trudności, z którymi zmagali się każdego dnia.
Rodzina Lou z biedą, lękiem przed utratą pracy, a rodzina Willa z jego chorobą, rozpadem małżeństwa oraz decyzjami Willa, na które nie mieli wpływu.

Mimo wielu momentów, które wywoływały uśmiech czy wręcz śmiech, książka jako całość jest przejmująco smutna.
Pokazuje, że nie da się oszukać rzeczywistości, sprawić, żeby choroba była lżejsza, a życie z nią łatwiejsze.

Książka mnie oczarowała, zachwyciła, wzruszała, rozśmieszała. Na końcu doprowadziła do łez, po to, aby wstrząsnąć mną mocny i krzyknąć prosto w twarz „doceniaj życie, doceniaj każdy jeden dzień”.
„Zanim się pojawiłeś” to jedna z tych książek, które sprawiają, że człowiek śmieje się, jednocześnie płacząc. Daje czytelnikowi taki ładunek emocji, że czasem ciężko było je wszystkie w sobie pomieścić.
Zapada w pamięć i jeszcze długo po zakończeniu lektury nie mogłam przestać myśleć Lou i Willym.

*zdjęcie pochodzi ze strony www.lubimyczytac.pl



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz