sobota, 9 listopada 2019

Międzynarodowe Targi Książki w Krakowie 2019. Targi, targi i po targach...

"Gdy emocje już opadną, jak po wielkiej bitwie kurz" jak to śpiewa Perfect, więc postanowiłam wreszcie podzielić się z Wami moimi wrażeniami z tegorocznych Targów książki w Krakowie.
Relacja dla mnie szczególna, bo jak nigdy nie wrzucam swoich zdjęć na bloga (czy gdziekolwiek indziej) to tym razem postanowiłam to zmienić i pokazać Wam z kim udało mi sie spotkać.

To mój drugi wyjazd na targi. W ubiegłym roku też byłam, wiedziałam wiec czym ta impreza "pachnie". Wiedziałam, że będzie tłok, gorąco, ścisk i dłuuuugie kolejki po autograf.
W tym roku było naprawdę wielu autorów, z którymi chciałam zamienić choć kilka słów i poprosić o autograf. Dlatego wiozłam sporo książek do podpisu, kolejne miałam na liście do kupienia.
Obiecałam sobie, że nie będę szalała z ilością książek... oczywiście polegałam z kretesem.
No nie potrafiłam się oprzeć.
Największe zakupy zrobiłam w piątek, gdy tłum był ciut mniejszy.
Udało mi się również wtedy spotkać i poprosić o podpisanie kilku książek pana Grzegorza Kasdepke. Kolejka była długa, ale spotkanie bardzo miłe.
Potem spotkałam się jeszcze z autorką trylogii Krucze serce, czyli Marią Zdybską (ale że jestem melepeta, to nie mam zdjęcia).
Na stopisku Papierowego Księżyca upolowałam super książki (dwie z nich zdążyłam już przeczytać i jestem zachwycona. Recenzja Siły zlego na jednego jest już na blogu) i udało mi się porozmawiać z właścicielem o jego planach wydawniczych. 
Piątek zakończył sie bolącymi ramionami od dźwigania toreb z książkami, ale warto było. Tyle cudowności udało mi się kupić.






Sobota przywitała mnie mgłą i ogromną kolejką do wejścia. Trochę się spodziewałam, trochę nie. Grzecznie, choć niecierpliwie czekałam na wejście, bo pierwsze spotkania z autorami były już o 10:30.











Odstałam swoje do Katarzyny Bereniki Miszczuk, do Jakuba Ćwieka (co za pozytywny człowiek, miałam wrażenie, że bije od niego pozytywna energia w takiej dawce, że i mi się trochę dostało), Michała Gołkowskiego wypatrzyłam wcześniej na stanowisku FS i z ogromnym poczuciem wstydu (no bo jednak jak to tak na "krzywy ryj", przed czasem i w ogóle) jeszcze zanim rozpoczął sie jego czas na spotkanie z fanami poprosiłam o podpisanie książki. Nie odmówił ufff, zdążyłam jeszcze zapytać o premierę subirpunka,, najlbiższe plany i nawet zrobić zdjęcie - panie Michale, bardzo dziękuję!
Spotkałam się również z Danutą Chlupovą, D.B. Foryś oraz  E. Raj, z którą udało mi się dłużej porozmawiać i była to świetna rozmowa.
Miałam również to szczęście, że w tym roku na targach byli również pan Franciszek Klimek, poeta, którego wiersze o kotach i psach niesamowicie poruszają moje serce oraz pan Stefana Turschmid, którego ksiażki wysoko cenię i z którym udało mi się dłużej porozmawiać. To było bardzo emocjonujące spotkanie.
Udało mi się również podpisać książkę u Artura Urbanowicza, któremu podziękowałam za strach i lęk przed patrzeniem nocą w okno po lekturze Gałęzistego. Oczywiście z tych emocji zapomniałam poprosić o zdjęcie.

Czas niestety nie jest z gumy i choć żal mi było ogromnie wychodzić, to nie miałam innego wyjścia, musiałam pożegnać się z targami.
Gdy już szłam do wyjścia, w moje oczy rzuciło się małoe stanowisko z okołoksiążkowymi gadżetami, zwłaszcza ochraniaczami na książki. Jak nie trudno się domyślić, nie oparłam się (zresztą za bardzo nie próbowałam) i z targów wyszłam z tym oto cudem.

Jak wspominam tegoroczne targi?
Jako niesamowitą imprezę, pełną emocji, cudownych spotkań, pozytywnej energii, nowopoznanych ludzi i autorów.
Czerpałam z nich pełnymi garściami i choć dojazd był długi, tłum straszny, kolejki jak zaczasów PRL, to za rok znów tam wrócę.
Żeby poczuć ten klimat, spotkać znów wyjatkowych ludzi, a autorom, których cenię powiedzieć, że kocham ich książki.
Do zobaczenia za Kraków za rok!

A to moje zdobycze ksiązkowe 

i książki podpisane przez ich autorów





4 komentarze:

  1. Nie byłam na targach w tym roku, bo dla równowagi pojechaliśmy na targi które bardziej interesowały Małża. Na Audio Video Show też jednak było coś dla mnie, bo można było spotkać Marka Niedźwieckiego i poprosić go o podpisanie książki (choć on akurat promował płytę).

    OdpowiedzUsuń