"Gdy emocje już opadną, jak po wielkiej bitwie kurz" jak to śpiewa Perfect, więc postanowiłam wreszcie podzielić się z Wami moimi wrażeniami z tegorocznych Targów książki w Krakowie.
Relacja dla mnie szczególna, bo jak nigdy nie wrzucam swoich zdjęć na bloga (czy gdziekolwiek indziej) to tym razem postanowiłam to zmienić i pokazać Wam z kim udało mi sie spotkać.
To mój drugi wyjazd na targi. W ubiegłym roku też byłam, wiedziałam wiec czym ta impreza "pachnie". Wiedziałam, że będzie tłok, gorąco, ścisk i dłuuuugie kolejki po autograf.
W tym roku było naprawdę wielu autorów, z którymi chciałam zamienić choć kilka słów i poprosić o autograf. Dlatego wiozłam sporo książek do podpisu, kolejne miałam na liście do kupienia.
W tym roku było naprawdę wielu autorów, z którymi chciałam zamienić choć kilka słów i poprosić o autograf. Dlatego wiozłam sporo książek do podpisu, kolejne miałam na liście do kupienia.
Obiecałam sobie, że nie będę szalała z ilością książek... oczywiście polegałam z kretesem.
No nie potrafiłam się oprzeć.
Największe zakupy zrobiłam w piątek, gdy tłum był ciut mniejszy.
Udało mi się również wtedy spotkać i poprosić o podpisanie kilku książek pana Grzegorza Kasdepke. Kolejka była długa, ale spotkanie bardzo miłe.
Potem spotkałam się jeszcze z autorką trylogii Krucze serce, czyli Marią Zdybską (ale że jestem melepeta, to nie mam zdjęcia).
Potem spotkałam się jeszcze z autorką trylogii Krucze serce, czyli Marią Zdybską (ale że jestem melepeta, to nie mam zdjęcia).

Piątek zakończył sie bolącymi ramionami od dźwigania toreb z książkami, ale warto było. Tyle cudowności udało mi się kupić.





Miałam również to szczęście, że w tym roku na targach byli również pan Franciszek Klimek, poeta, którego wiersze o kotach i psach niesamowicie poruszają moje serce oraz pan Stefana Turschmid, którego ksiażki wysoko cenię i z którym udało mi się dłużej porozmawiać. To było bardzo emocjonujące spotkanie.
Udało mi się również podpisać książkę u Artura Urbanowicza, któremu podziękowałam za strach i lęk przed patrzeniem nocą w okno po lekturze Gałęzistego. Oczywiście z tych emocji zapomniałam poprosić o zdjęcie.

Gdy już szłam do wyjścia, w moje oczy rzuciło się małoe stanowisko z okołoksiążkowymi gadżetami, zwłaszcza ochraniaczami na książki. Jak nie trudno się domyślić, nie oparłam się (zresztą za bardzo nie próbowałam) i z targów wyszłam z tym oto cudem.
Jak wspominam tegoroczne targi?
Jako niesamowitą imprezę, pełną emocji, cudownych spotkań, pozytywnej energii, nowopoznanych ludzi i autorów.
Czerpałam z nich pełnymi garściami i choć dojazd był długi, tłum straszny, kolejki jak zaczasów PRL, to za rok znów tam wrócę.
Żeby poczuć ten klimat, spotkać znów wyjatkowych ludzi, a autorom, których cenię powiedzieć, że kocham ich książki.
Do zobaczenia za Kraków za rok!
A to moje zdobycze ksiązkowe
i książki podpisane przez ich autorów
Nie byłam na targach w tym roku, bo dla równowagi pojechaliśmy na targi które bardziej interesowały Małża. Na Audio Video Show też jednak było coś dla mnie, bo można było spotkać Marka Niedźwieckiego i poprosić go o podpisanie książki (choć on akurat promował płytę).
OdpowiedzUsuńO też fajnie :D
UsuńZazdro dalej :(
OdpowiedzUsuńW przyszłym roku konicznie musisz jechać! :)
Usuń