czwartek, 20 grudnia 2018

"Magia i stal" Nik Pierumow

Molly Blackwater ma dwanaście lat i mieszka w Królestwie. Państwie, które nade wszystko ceni
sobie technologie i rozwój, a każdy przejaw magii jest bezwzględnie tępiony.
Dziewczynka jest pilną uczennicą, fascynuje się wszystkimi maszynami parowymi i technologiami.
Nic nie zakłóca jej dzieciństwa, do czasu gdy odkrywa w sobie magię.
A to może kosztować ją życie.
Zdesperowana Molly ucieka za przełęcz, na terytorium barbarzyńców, z którymi walczy (a raczej, których atakuje) Królestwo.
Tam bowiem magia jest nie tylko nie zabroniona, ale wysoko ceniona, a życie mieszkańców tej mroźnej krainy jest jej podporządkowane.
Aby przeżyć Molly musi nauczyć się od Rooskich panowania nad swoją magią. Ale konflikt pomiędzy Królestwem a Rooskimi się zaognia i wybucha z ogromną siłą.
Co zrobi młodziutka dziewczyna? Po której stronie barykady stanie?

Początek książki kompletnie nie zwiastuje tego co skrywa ta powieść. Molly ma dwanaście lat, co już samo w sobie sugeruje, że to będzie książka dla młodszego czytelnika.
Cóż… nic bardziej mylnego. „Magia i stal” to powieść dla czytelników w każdym wieku.
Nik Pierumow bardzo płynnie połączył ze sobą elementy steampunku z lekko baśniowym klimatem. Maszyny parowe, pancerne pociągi, dymiące fabryki ścierają się na kartach tej powieści z magią, czarami i życiem w zgodzie z naturą.
Zatrute powietrze Królestwa, wyeksploatowane surowce kontra bogactwo terenów na których mieszkają barbarzyńcy.
Autor pięknie odmalował konflikt pomiędzy dwiema siłami reprezentującymi skrajnie inne podejście do otaczającego ich świata.
Bardzo obrazowo odmalował realia wykreowanego przez siebie świata, przy czym nie trudno się domyślić, że Królestwo jest dość mocno wzorowane na Królestwie Brytyjskim, a terytoria Barbarzyńców na Rosji.

Swoich bohaterów autor kreuje dobrze, nie tylko tych pierwszoplanowych, ale i tych drugoplanowych. Każde z nich ma swoją rolę do odegrania w tej historii, a główni bohaterowie nie są w żaden sposób przerysowani.
Nawet Molly, która jest w sumie jeszcze dzieckiem i potrafi zachować się w sposób ciut infantylny, z biegiem czasu i wydarzeń dojrzewa i staje się bardzo ciekawą bohaterką.
Urzekł mnie sposób w jaki traktowano Molly na terenach barbarzyńców. Nie jak dziecko, które nie jest w stanie niczego zrozumieć, ale jak osobę o własnej mądrości i inteligencji.
Autor nie zrobił z niej (czego szczerze mówiąc bardzo się obawiałam) ani rozkapryszonej dziewuszki, którą ktoś zawsze musiał ratować, ani „mini terminatora”, która poradzi sobie ze wszystkim bez wysiłku.
Molly jest chwilami zagubiona, chwilami zdezorientowana, smutna, tęskniąca za czasami „sprzed” wybuchu w niej magii, gdy jej życie było proste, ale na pewno nie jest bezmyślna.

Autor powieści jest z pochodzenia Rosjaninem i oczywiście mocno to czuć w powieści.
W swoją opowieść wplótł nie tylko magię i czary, ale wiele elementów z rosyjskich baśni i legend. I choć początkowo można mieć wątpliwości, czy steampunkowe klimaty będą współgrać z baśniową otoczką, to ja uważam, że Nik Pierumow idealnie je ze sobą połączył i wymieszał.
Styl autora również jest typowy dla rosyjskojęzycznych pisarzy, czuć w nim tą nutę melancholii, która tak mnie oczarowuje za każdym razem, gdy czytam rosyjską literaturę.
Powieść napisana jest prostym językiem, ale zarazem bardzo plastycznie. Autor potrafił opisać rozterki i obawy Molly bez popadania w egzaltację, przez co ta postać nawet przez chwilę mnie nie irytowała.

„Magia i stal” to książka, które mnie totalnie oczarowała. Zżyłam się z jej bohaterami i mocno im kibicowałam. I choć pojawiają się tutaj trochę utarte już schematy i czasem dość łatwo przewidzieć w jakim kierunku potoczy się akcja, to jednak Nik Pierumow wybronił się niebanalnym połączeniem steampunku z baśniowością, ciekawymi bohaterami  i bardzo dobrze wykreowanym światem.
Cieszę się, że to dopiero pierwszy tom serii o przygodach Molly, bo z ogromną przyjemnością wrócę do tego wyjątkowego świata i dam się pochłonąć jego magii, a pan Nik Pierumow ląduje na mojej półce „ulubionych autorów”.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz