czwartek, 20 września 2018

"Magia wskrzesza" szósty tom serii o Kate Daniels. Ilona Andrews

„Magia wskrzesza” to szósty tom przygód Kate Daniels i Currana w świecie, w którym magia i
technologia toczą ze sobą ciągły spór,  na ziemi pojawiają się coraz to inni bogowie, a w tle wciąż niepokoi tajemniczy i niebezpieczny Ronald.
Od pierwszego tomu serii, za każdym razem gdy sięgam po kolejny, zastanawiam się, jak ja mogłam ominąć te książki, gdy po raz pierwszy wyszły u nas.
I dochodzę do wniosku, że tylko poważne zaburzenia w postrzeganiu rzeczywistości mogą to tłumaczyć.

W tym tomie akcja powieści przenosi się poza smaganą magią Atlantę. Kate i Curran wraz z grupką najbliższych członków gromady płyną do Gruzji, gdzie Władca Bestii ma być bezstronnym arbitrem w sporze pomiędzy klanami, a jednocześnie chronić życie ciężarnej Desandry. Za swoje usługi ma otrzymać ogromny zapas leku na loupizm.
Stawka jest wysoka, ale warta poświęcenia, choć i Kate i Curran wiedzą, że to pułapka.
Ten wyjazd otworzy parze głównych bohaterów oczy na rzeczy, z których nie zdawali sobie wcześniej sprawy, ich związek podda poważnej próbie, a czytelnikowi dostarczy nowych informacji o ojcu Kate i jej przeszłości.

Na początku chcę napisać, że przeniesienie akcji poza Atlentę było świetnym rozwiązaniem. Uchroniło serię od powielania schematów i kalek z poprzednich tomów.
W tej części Kate będzie musiała się zmierzyć nie tylko z groźnymi lamassu (dla ciekawskich kilka informacji TUTAJ https://pl.wikipedia.org/wiki/Lamassu ) ale również ze spiskiem, manipulacją oraz zazdrością.
W „Magia wskrzesza” będzie więc podobnie jak w poprzednich częściach, dużo akcji, poczucia humoru i kilka tajemnic do rozwikłania. Dodatkowo jeśli chodzi o wątek romantyczny zrobi się ciut melodramatycznie, choć wszystkie głupie decyzje tej dwójki i czasami nieprzemyślane zachowania są całkiem dobrze uargumentowane i nie wprawiają czytelnika w stan permanentnego wkurzenia.
Choć było kilka momentów, gdy chciałam potrząsnąć Curranem i Kate, to jednak nie dlatego, że kompletnie zgłupieli, ale dlatego, że tak bardzo ich polubiłam, że nie mogłam patrzeć jak się męczą z własnymi uczuciami i niepewnością.

Napisana w tak dobrze już mi znanym i lubianym stylu powieść jest jeszcze lepsza niż jej poprzedniczki. Odnoszę wrażenie, że autorzy przy każdym kolejnym tomie, sami sobie podnoszą ciut wyżej poprzeczkę i dokładają wiele starań, aby zadowolić swoich fanów.
Z racji tego, że akcja przenosi się w inną część świata, mamy sporo nowych i ciekawych bohaterów, którzy potrafili we mnie wzbudzić wiele sprzecznych emocji. Niektórzy, choć początkowo nic na to nie wskazywało, odegrają w tym tomie bardzo ważną rolę, choć ich tajemnice nawet nie zbliżą się do zdradzenia kto, co i dlaczego.
Przykładem poprzednich części, autorzy znów uchylą małego rąbka tajemnicy  odnośnie osoby Rolanda i przeszłości Kate.

„Magia wskrzesza” to książka z gatunku tych „jeszcze tylko jeden rozdział i idę spać” po czym człowiek się orientuje, że przeczytał książkę do końca, a zegarek sugeruje, że została mu godzina snu, zanim budzik zadzwoni na pobudkę do pracy.
I tak właśnie było ze mną podczas lektury tej powieści. Dałam się jej totalnie pochłonąć, wciągnąć do świata magii i zmiennokształtnych i  porwać miłosnym perypetiom Kate i Currana. Kibicowałam ulubionym bohaterom, ich wrogom życzyłam wszystkiego co najgorsze, w myślach układając listę najokrutniejszych tortur, które mogłabym im zaserwować.
Dodatkowo w wyczuwalny sposób można odczuć, że jedno z autorów ma rosyjskie korzenie, bo w każdym z tomów serii o Kate, odnajdujemy mniejsze lub większe do Rosji nawiązania. Mi osobiście bardzo się to podoba, tak samo jak wplatanie w fabułę m.in. mitologii słowiańskiej i wielu innych, które sprawiają, że człowiek nawet z książki urban fantasy może wyłuskać trochę nowej wiedzy.

Wiem, że się powtarzam, ale i „Magia wskrzesza” i poprzednie pięć tomów serii, to naprawdę kawał wyśmienitego urban fantasy, z przemyślaną historią i dobrze poprowadzoną akcją. Autorzy dbają aby wątki główne się ze sobą łączyły, w dobrze wymierzonych porcjach dawkują czytelnikowi kolejne szczegóły tajemnicy Rolanda, a wątek romantyczny jest poprowadzony z wyczuciem, pełen emocji i często poczucia humoru. Akcja jest dynamiczna, a bohaterów nie sposób nie lubić.
Czy ta powieść ma jakieś minusy?
Tak – jeden. Za szybko się kończy! A kiedy kolejny tom – o tym wydawnictwo na razie milczy. Oby nie trzeba było długo czekać.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz