niedziela, 19 marca 2017

Legion + Idealny Stan. Brandon Sanderson

Legion i Idealny Stan, to dwie książki Brandona Sandersona sprzedawane w pakiecie przez wydawnictwo MAG.  Jedna to licząca 92 strony nowela, druga – Legion  - to powieść.
Obie już przeczytane, a wpis o wrażeniach z lektury rozpocznę od Idealnego Stanu.


IDEALNY STAN

Czy można żyć w Matrixie, wiedzieć o tym i być z tego powodu zadowolonym?
Okazuje się, że tak.
Bliżej nieokreślona przeszłość, przeludniona ziemia.
Ludzie żyją w wirtualnych Stanach, każdy z nich dobrany idealnie do ich preferencji. Choć żyją, to za dużo powiedziane.
W słojach „żyją” ich mózgi,  oni sami nazywani są Żyworodnymi (jedyne „żywe” jednostki w wirtualnym świecie) i spełniają się w rolach cesarzy, prezydentów, bogów itd.
Jednym z nich jest Bóg-Cesarz Kairominas, który panuje nad wszystkim co go otacza. Dorobił się nawet swojego własnego arcywroga, z którym systematycznie wdaje się w potyczki.
I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że musi spotkać się z jedną z kobiet z przygotowanej dla niego listy, aby spłodzić z nią kolejnego Żywozrodzonego…

Z pozoru fabuła nie wydała mi się szczególnie interesująca, ale czytam wszystko co napisze Barnadon Sanderson i wiem,  że po tym autorze można spodziewać się wszystkiego co  najlepsze w fantasy, nie zraziłam się więc  i zabrałam  za lekturę.

Nowela jest dość krótka więc szybko ją pochłonęłam.
Dziwiłam się wizji przyszłości, nie mogłam uwierzyć, że ludzie mogą być zadowoleni z tego, że nie mają ciała, a wszystko co ich otacza jest wirtualne.
Autor stworzył fascynujące miejsce, gdzie wirtualny świat podzielony został na Stany, każdy z nich rządzący się innymi prawami.
Autor wtrąca również kilka wątpliwości co do sensowności takiego rodzaju egzystencji.
Nie każdy jest zadowolony z takiej formy „życia”. A i naszego Cesarza-Boga zaczną dopadać wątpliwości.
Oczywiście czułam niedosyt, bo chętnie przeczytałabym pełnowymiarową powieść  o bohaterach tej noweli, o ich konflikcie i rozterkach i wątpliwościach odnośnie życia w postaci mózgu w słoiku…
B. Sanderson w tak krótkiej formie, którą jest nowela,  zawarł wszystko co najlepsze w jego powieściach. Interesujących bohaterów, wciągającą akcję, świetnie wykreowany świat i fascynujący system magii.
Rozczarowało mnie tylko jedno – że to nowela i tak szybko się skończyła. A ja chciałabym lepiej poznać stworzony przez pisarza świat, dowiedzieć się co ze swoim życiem zrobił Kai, jak rozwinęła się jego ciągła rywalizacja i walka z arcywrogiem.
To wszystko sprawiło, że mam „książkowego kaca” i chcę więcej.
Liczę na to, że autor nie odłożył tego świata na półkę na długo i wróci do niego i jego bohaterów.


LEGION

Opis wydawcy:
„Stephen Leeds jest całkowicie zdrowy na umyśle. To jego halucynacje są szalone.

Stephen jest geniuszem o niezrównanych zdolnościach, który w ciągu zaledwie kilku godzin może opanować dowolną umiejętność, zawód lub dziedzinę sztuki. Niestety, by pomieścić całą tę wiedzę, jego umysł tworzy wyobrażonych ludzi – Stephen nazywa ich aspektami – by zachować i uzewnętrzniać wszystkie informacje. Dokądkolwiek Stephen się udaje, towarzyszy mu drużyna wyobrażonych ekspertów, która udziela rad, interpretuje i objaśnia. Wykorzystuje ich do rozwiązywania problemów... nie za darmo.”

Nigdy nie wpisuję do swoich opinii streszczeń fabuły z okładki książki, ale tym razem zrobiłam wyjątek, bo idealnie wprowadza on czytelnika w świat bohatera.
Stephen Leeds jest  nieustająco intrygującym przypadkiem dla każdego psychiatry.
Jest geniuszem, który swój geniusz okupił chorobą psychiczną, co do charakteru której specjaliści nie są zgodni.
Nie zmienia to faktu, że bohater potrafi rozwiązać praktycznie każdą zagadkę, nauczyć się języka obcego w kilka godzin, czy zostać ekspertem z danej dziedziny po przeczytaniu kilku książek.
To znaczy nie on – jego aspekty.

Cała powieść, to dwie osobne nowele, których akcja dzieje się w niewielkim odstępie czasowym – jedna po drugiej.
Ten sposób prowadzenia akcji przypomina mi trochę „Księgę Cmentarną” N.Gaimana, czyli powieść złożoną z powiązanych ze sobą opowiadań.
Tak samo w Legionie, mamy dwie nowele, każda z osobną zagadką, którą musi rozwiązać Stephen i jego aspekty.
Autor dość szybko wprowadza czytelnika w życie bohatera, sposób jego funkcjonowania i jego psychikę.
Niewiele wiemy natomiast o jego przeszłości, choć dostajemy kilka małych wskazówek, które w sumie bardziej wprowadzają więcej niewiadomych niż cokolwiek wyjaśniają.
Za to idealnie sprawdzają się w roli szczegółów, które zaciekawiają i potrafią zasiać w czytelniku chęć dowiedzenia się więcej na ich temat.

Akcja jest bardzo dynamiczna, a intryga wciągająca. Aspekty towarzyszące bohaterowi w rozwiązywaniu zagadek są skrajnie różne i osiadają wiedzę z różnych dziedzin.
W powieści nie brakuje również poczucia humoru, kłótni pomiędzy aspektami i nagłego pojawienia się kolejnego.
Mimo swojej lekkości, autor nakreśla również poważniejszy rys w fabule, a jest nim ukrywająca się Sandra oraz psychiczne rozchwianie Stephena, co objawi się poprzez „samowolne” pojawienie się nowego aspektu.

Stephen przypominał mi trochę Batmana, a jego kamerdyner Wilson – Alfreda.
Co prawda Stephen nie jest tajemniczym bohaterem walczącym ze złem dzięki swojej sile i różnych gadżetom.
Jest natomiast geniuszem, który dzięki swoim możliwościom umysłu, potrafi rozwiązać prawie każdą zagadkę, odkryć prawie każdą tajemnicę i pomóc  (chcąc lub nie chcąc) ludziom, którzy tej pomocy potrzebują.

Muszę przyznać, że B. Sanderson sprawnie tworzy zagadki, które rozwiązuje jego bohater.
Ciężko odkryć kto jest „winnym” i co tak naprawdę się wydarzyło.
W dodatku tajemnicza przeszłość Stephena jest niezwykle intrygująca i liczę na kolejne tomy z przygodami tego bohatera i kolejnymi informacjami na jego temat.
Patrząc na zakończenie powieści, jest na to duża szansa.

Legion to powieść lekka, chwilami dość zabawna, wciągająca i zaskakująca. Posiada jednak drugie dno, które wg mnie będzie rozwijane w kolejnych tomach (oczywiście o ile pisarz je napisze).
Nietuzinkowy bohater + jego nieprzewidywalne aspekty tworzą wyjątkowo ciekawą mieszankę.
A tajemnice, które trzeba rozwiązać intrygują i ciekawią.


Obie książki są pięknie wydane. Wydawnictwo mocno się postarało.
Czekam na kolejne powieści autora, najbardziej chyba na trzeci tom Archiwum Burzowego Światła.
Choć dla mnie Brandon Sanderson to Mistrz i każda jego książka jest wspaniałą lekturą.



2 komentarze:

  1. Pierwsze co muszę pochwalić, to tego pięknego kotka z pierwszego zdjęcia ;3
    Co do fabuły książki, wydaję się bardzo ciekawa, to jak połączenie takiego Sao z matrixem i paroma innymi, podobnymi produkcjami ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kotka - nazywa się Mojra - dziękuje za komplement :)
      A Idealny Stan oczywiście polecam.

      Usuń