środa, 30 grudnia 2020

"Czas niepogody" Agnieszka Markowska

 Sarune jest akolitką w zakonie Pana Światła. Jest skromna, żyje wg nakazów


zakonu i wiernie przestrzega wszystkich reguł. Również przyjmuje Insomnium, specyfik blokujący sny. Jak wszystkie akolitki i większość mieszkańców wioski, robi to, aby oczyścić się z grzechu i zapewnić sobie ochronę przed sługami bogini ciemności – Tkaczami Nocy, istotami nikczemnymi i władającymi magią. Insomnium blokuje również magię, czyli coś, co przyciąga Tkaczy Nocy. Największym marzeniem Sarune jest dostanie się do sióstr Jutrzenki, świty samej najwyższej kapłanki. I gdy wydaje się, że to o czym marzy jest w zasięgu ręki, następuje po sobie ciąg wydarzeń, które całkowicie przemodelują świat Sarune. 

Przyznam, że „Czas niepogody” Agnieszki Markowskiej w pierwszej kolejności przyciągnął mnie piękną okładką autorstwa Agnieszki Zawadki.  Jak już zobaczyłam okładkę, zaciekawiłam się tym co w środku. A to skusiło mnie do zakupu. Akcja powieści rozpoczyna się dość energicznie i jest taka aż do dość spektakularnego finału, który muszę przyznać – bardzo mi się spodobał. Książka nie jest może zbyt obszerna, liczy sobie bowiem 297 stron, ale jest w niej wszystko co trzeba, aby świetnie spędzić czas. Jest ciekawa magia, są tajemnice, są spiski, jest i miłość i przyjaźń. Wszystkie jest ze sobą idealnie połączone i absolutnie nie ma się wrażenia, że czegoś jest mniej na rzecz tego, aby czegoś było więcej. Mamy tu idealnie dobrane proporcje, a dzięki temu lektura jest naprawdę udana. 

Jeśli chodzi o bohaterów, to bardzo podobał mi się sposób ukazania Sarune. To jak się zmienia, jak dojrzewa, ile będzie musiała znieść i przeżyć, aby odnaleźć siebie. Fajna bohaterka, która mimo początkowo pewnej naiwności, nie denerwowała ani nie irytowała. Naprawdę ją polubiłam i mocno jej kibicowałam. Pozostali bohaterowie niczym nie ustępują Sarune, nawet ci drugoplanowi są dobrze nakreśleni i uwierzcie,  nie ma tu papierowych „zapełniaczy” fabuły. Każdy ma w tej powieści swój czas i swoją rolę do odegrania.  


Jeśli chodzi o fabułę, to jest spójna i naprawdę wciągająca. Tak jak pisałam wcześniej, akcja jest wartka i wiele się w tej książce dzieje. Ale co ważne, wszystko jest dobrze opisane i choć książka nie jest obszerna, to autorka nie złapała zadyszki, wszystko jest tak jak należy. Jedyne zastrzeżenie (choć zastrzeżenie to może za mocne słowo) mogę mieć do stylu, czasami język wydawał mi się zbyt współczesny. Ale nie jest to wada, ot takie zwrócenie uwagi.

Ogólnie powieść bardzo mi się spodobała i na pewno sięgnę po kolejne powieści autorki. Mam nadzieję, że nadal będzie pisać fantastykę, bo uważam, że świetnie jej to wyszło w przypadku jej debiutu. 

I na końcu taki nie-do-końca SPOILER: 

Nie, w tej książce nie ma trójkąta miłosnego, wbrew temu co sugeruje opis na okładce. 

I jeszcze tylko jedno, czytajcie „Czas niepogody” bo naprawdę warto.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz