sobota, 24 lutego 2018

"Kredziarz" C.J. Tudor

„Kredziarz” to debiutancka powieść  C.J. Tudor.
Opowiada historię grupki dwunastoletnich przyjaciół,  mieszkających w sennym angielskim miasteczku,
których życie nieodwracalnie zmieni seria nieszczęść,  a niewinna zabawa z kredą i rysunkami doprowadzi ich do lasu, gdzie odkryją zwłoki. Tajemnica nierozwiązanego morderstwa nie odejdzie w zapomnienie wraz z upływem lat. Po prawie trzydziestu latach powróci  znów, za sprawą tajemniczego listu, który otrzymają wszyscy uczestnicy tamtych wydarzeń.
Powróci i będzie się domagała rozwikłania.

Akcja powieści biegnie dwutorowo, śledzimy wydarzenia w 1986 roku, gdy Eddie i jego przyjaciele staną się niechcący uczestnikami makabrycznego odkrycia w lesie.
Krok po kroku śledzimy wydarzenia z tego lata, choć autorka nie koncentruje się tylko na morderstwie i rozczłonkowanych zwłokach w lesie.
Kreśli – widziany oczyma dzieci – obraz małego miasteczka, jego mieszkańców, ich skrywanych tajemnic – tych małych i tych dużych.
Równocześnie prowadzony jest wątek dziejący się w  2016 roku, gdy Eddie jest już dorosłym człowiekiem, a otrzymany przez niego list przywołuje do życia koszmary z przeszłości, o których ten bardzo chciał zapomnieć.

Książka już od pierwszych stron przypadła mi do gustu, co w przypadku kryminałów rzadko mi się zdarza.
Po kilku rozdziałach zrozumiałam skąd ta moja natychmiastowa fascynacja. Powieść napisana jest bardzo w stylu Stephena Kinga, senny klimat małego miasteczka, tajemnice jego mieszkańców skrzętnie skrywane pod przykrywką pozorów, szczegółowe wprowadzenie czytelnika w życie bohaterów, sprytna manipulacja czytelnikiem, aby rozwiązanie zagadki nastąpiło jak najpóźniej.
Przyznaję, że C.J. Tudor udało się bez większych potknięć i popadania w skrajności  napisać powieść, w której główną rolę grają tajemnice i stopniowe ich odkrywanie. Gdzie akcja nie koncentruje się tylko na tym KTO zabił, ale w równej mierze na okolicznościach jakie doprowadziły do tragedii.
Dodatkowo bardzo dobrze kreuje obraz małomiasteczkowej społeczności, gdzie prawie każdy znał każdego, a jednak tajemnice, które będą skrzętnie skrywać przez lata, a które autorka odsłoni pod koniec powieści, uzmysławiają czytelnikowi, że tak naprawdę nigdy nie jesteśmy w stanie poznać tak dogłębnie drugiego człowieka.

„Niczego nigdy nie zakładaj. Podawaj wszystko w wątpliwość. Odrzucaj to, co wydaje się oczywiste”

Autorce dość długo udawało się mnie zwodzić. Jednak kilka zdań wplecionych w fabułę, rzuconych przez jedną z postaci, mniej więcej w połowie książki naprowadziło mnie na rozwiązanie głównej zagadki KTO zabił, choć nie wyjaśniło DLACZEGO, co w ogólnym rozrachunku jeszcze bardziej spotęgowało moją ciekawość i mobilizowało do szybszego pochłaniania kolejnych rozdziałów.
Tak szybkiemu czytaniu niezaprzeczalnie sprzyjał styl autorki, lekki i plastyczny. Potrafiła ona stworzyć wspaniały klimat w swojej powieści, co biorąc pod uwagę fakt, że to jej debiut – tym bardziej zasługuje na uznanie.

„Kredziarza” czyta się znakomicie. To świetny kryminał, z ciekawym i wyraźnym tłem społecznym oraz wyśmienicie uchwyconym klimatem małego miasteczka, które niespodziewanie dotyka fala niespotykanego tam wcześniej nieszczęścia.
I te wszystkie tajemnice jego mieszkańców, pozornie wysoką moralność pod którą kryją się mniejsze i większe grzeszki, przewinienia i decyzje, których konsekwencji nie sposób było przewidzieć.
Ta powieść czytałam z zapartym tchem i pełnym skupienie, choć męczy mnie gorączka i grypowe osłabienie.
Kolejną zaleta książki jest zakończenie. Niejednoznaczne,  zaskakujące i pokazujące, że niczego nie można być pewnym, niczego ani nikogo.
Autorka nie odsłania wszystkich kart, niektóre wydarzenia nie zostają całkowicie odarte z tajemniczości i autorka nie daje jasnej i klarownej odpowiedzi na pytanie kto i dlaczego. Rzuca garść informacji, aby  czytelnik mógł sam się domyślić co się stało.
Przyznaję, że to udany zabieg i zadziałał mocno na moja wyobraźnię, bo oczywiście dopisałam sobie w głowie kilka możliwych scenariuszy.
Lekturę „Kredziarza” uznaję za więcej niż udaną. I zdecydowanie sięgnę po kolejne książki autorki, gdy tylko się ukażą.


6 komentarzy:

  1. Wiedziałam, że Ci się spodoba, nie było innej opcji :)
    Szybkiego powrotu do zdrowia Ci życzę - nawet jeśli, jak się jest chorym, to przeważnie super się czyta :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Styl iście Kingowski, pewnie miało to wpływ na to, że książka tak mi przypadła do gustu, choć trochę za szybko wpadłam na to, kto jest "głównym" winowajcom :)
      Niestety ja jak jestem chora, to zawsze mam mega ból głowy i rozmazuje mi się wzrok, więc czytanie to dla mnie duży wysiłek :(

      Usuń
    2. W takim razie zdecydowanie jak najszybszej poprawy życzę :*
      I zgadzam się oczywiście - styl kingowski jak najbardziej. I świetnie napisana książka :)

      Usuń
    3. Dziękuję :) Przyda się szybko dojść do sprawności.

      Usuń
  2. Takie książki lubię! Czas na wizytę w księgarni :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze polecam! Sama byłam zaskoczona tym jak bardzo ta książka mi się spodobała :)

      Usuń