niedziela, 23 kwietnia 2017

"Zły Romeo" Leisa Rayven. Lekka i przyjemna powieść.

Bywają takie dni, że mam chęć na lekką, kobiecą literaturę. Coś co poprawi mi nastrój i nie będzie zbyt wymagające.
Niestety gro książek z tego gatunku, na które trafiłam, było kiepsko napisane, nudne lub do bólu powielające schematy.
Czy powieść „Zły Romeo” dołączyła do niechlubnej listy?
O tym poniżej.

Akcja książki rozpoczyna się współcześnie, gdy Cassie i Ethan, zdolni, młodzi i z burzliwą przeszłością aktorzy teatralni spotykają się znów po sześciu latach i mają wspólnie zagrać w sztuce.
Sześć lat wcześniej poznali się jako młodzi studenci w szkole teatralnej i zapałali do siebie ogromnym uczuciem. Ich związek jednak nie skończył się happy endem, a przeszłość okazała się zbyt bolesna by o niej zapomnieć.
Cassie będzie się musiała szczerze odpowiedzieć  sama przed sobą, czy przestała kochać Ethana oraz zmierzyć się z tym, że młody mężczyzna postanowił ją odzyskać.

Po tym wprowadzeniu, akcja powieści zaczyna biec dwutorowo. Prócz obecnie rozgrywających się wydarzeń, czytelnik dostaje obszerne retrospekcje sprzed sześciu lat i może śledzić początek znajomości głównych bohaterów.
Śledzimy zatem wydarzenia, które doprowadziły głównych bohaterów do chwili obecnej  i obserwujemy jak oboje zatracają się we wzajemnej miłości.
Wątek z czasów studiów jest całkiem fajny. Pełen lekkości i poczucia humoru. Poznajemy Cassie bardzo dobrze, jej niewinność, zagubienie, rodzącą się fascynację Ethanem . Dziewczyna jest tak niepewna siebie i bez wiary w swoje możliwości, że sama już nie wie jaka jest naprawdę i próbuje się dostosować do otaczających ją ludzi.
Jedynie przy Ethanie będzie potrafiła być sobą, bez obawy czy to co powie spodoba się innym, czy uzyska ich akceptację.
Trochę mniej dowiadujemy się natomiast o Ethanie, o jego motywach i powodach dla których zachowuje się tak, a nie inaczej.
Fajni są również bohaterowie drugoplanowi, choć jak dla mnie są niewykorzystani w tej powieści.

W powieści mamy powielanie schematów z innych książek z gatunku New Adult.
Przyjaciel/współlokator gej jest? Jest.
Szalona i wyluzowana przyjaciółka jest? Jest.
Główny bohater co by chciał, ale się boi jest? Jest.
Głowna bohaterka, niewinna jak poranek, zakochująca się prawdziwie po raz pierwszy jest? Jest…

Można by więc zaryzykować stwierdzenie, że to typowa powieść New Adult i niczym nie może zaskoczyć.
Otóż nie. Zostałam  zaskoczona kilka razy i to bardzo pozytywnie.
Na szczęście autorka ma talent i potrafi go wykorzystać, więc powieść czyta się lekko. Dodatkowym atutem jest naprawdę fajne poczucie humoru i brak przeładowania różnej maści nieszczęściami, które zbyt często dotykają bohaterów tego typu powieści.
Mimo bolesnej przeszłości i niezagojonych ran,  bohaterowie nie użalają się wciąż nad sobą, biorą życie w swoje ręce i nie poddają się.
Postacie, których stworzyła Leisa Rayven są wyraziste, ciekawe i pełnie sprzeczności.  I nie sposób ich nie polubić, co bardzo pozytywnie wpływa na odbiór książki.
Ogólnie powieść czyta się lekko, przyjemnie i z zaciekawieniem. „Zły Romeo”, to pełne humoru dialogi, kilka zabawnych sytuacji, gorące uczucie i Cassie, która dopiero na studiach ma szansę odkryć swoją kobiecość i poczuć czym jest miłość.
Oczywiście nie brak w fabule wątku erotycznego, ale z racji tego, że Cassie jest tak bardzo niedoświadczona i dopiero odkrywa czym jest namiętność, to prócz pożądania pełno w nim całkiem zabawnych scen.
Nawet gdybym bardzo chciała, to nie bardzo na co mam narzekać jeśli chodzi o tą powieść.
To, że jest trochę schematyczna jej nie szkodzi, bo jest dobrze napisana i ciekawa.
Nie jest przeładowana wszystkimi nieszczęściami tego świata, a jej bohaterowie są fajni i bez problemu można ich polubić.
Całość jest wciągająca i czyta się naprawdę szybko, bo autorka ma lekki i fajny styl.
Powieść „Zły Romeo” oceniam więc dobrze i na pewno sięgnę po jej kontynuację.





2 komentarze:

  1. Czytam naprawdę różne opinie na temat tej książki i nie mogę się zdecydować, czy ja chcę ją przeczytać. xd
    Jools and her books

    OdpowiedzUsuń
  2. Jedynym sposobem żeby się przekonać, jest przeczytanie :)

    OdpowiedzUsuń